Wiceminister Łukasz Mejza udaje się na bezpłatny urlop i zawiesza działalność w Ministerstwie Sportu i Turystyki oraz w Sejmie. Ma to związek z medialnymi doniesieniami dotyczącymi jego byłej firmy, która miała oferować kosztowne leczenie nowatorskimi metodami ciężko chorym. Urlop Mejzy ma dla polityków opozycji ma drugie dno. - Chodzi tu przede wszystkim o szantaż - ocenia Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu z PSL.
Politykom PiS-u jest coraz trudniej bronić wiceministra sportu i turystyki Łukasza Mejzy. Chciał zarabiać na nieszczęściu chorych - słychać w Sejmie. Poseł Lewicy Andrzej Rozenek nazwał Łukasza Mejzę "degeneratem", a poseł PO Jan Grabiec - "łajdakiem".
- Wy wszyscy powinniście się wstydzić, bo wszyscy macie twarz Mejzy - powiedział w Sejmie wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka. - Jeśli ktoś roztacza parasol ochronny nad łajdakiem, to jest współodpowiedzialny - stwierdził Jan Grabiec.
Do sprawy wątpliwych terapii proponowanych ciężko chorym za dziesiątki tysięcy dolarów dochodzą też setki tysięcy złotych unijnych dotacji, które firma Łukasza Mejzy dostała na organizowanie szkoleń w Lubuskiem. Pieniądze są do zwrotu, bo szkolenia były do niczego.
- Wydatki na te szkolenia były niezgodne z celem projektu - poinformował Łukasz Porycki, wicemarszałek województwa lubuskiego.
"Większość bez pana posła Mejzy jest"
O sprawę dymisji Mejzy został zapytany szef klubu PiS Ryszard Terlecki, który stwierdził, że "zawsze takim rozwiązaniem bardziej honorowym jest samozawieszenie się".
Wiceminister sportu właśnie to zrobił. W mediach społecznościowych poinformował, że poprosił o udzielenie mu bezpłatnego urlopu w Ministerstwie Sportu i Turystyki, a także w Sejmie.
- Chodzi tu przede wszystkim o szantaż, o zastraszenie - skomentował Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu i poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.
W przyszłym tygodniu ma odbyć się posiedzenie Sejmu i ważne głosowania. Posłowie mają się zająć między innymi ustawą budżetową, a Mejza na urlopie to jeden głos dla PiS-u mniej i ryzyko przegranych głosowań.
- Z nami głosuje też klub Kukiza. Większość bez pana posła Mejzy jest - ocenił Waldemar Andzel, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Ryszard Terlecki zapytany o to, czy Łukasz Mejza szantażuje rząd, oparł: "różne pomysły ludzie mają".
Politycy PiS-u chętnie pozbyliby się Mejzy i wyciszyli jego sprawę, ale muszą się z nim jakoś dogadać i tak jest od tygodni.
- Kiedy było ważne głosowanie i podobno maszyny się zepsuły, a się okazało, że jeszcze nie było ustalone, czy minister Bortniczuk obejmie resort sportu, a jego zastępcą będzie pan poseł Mejza - przypomina Jan Maria Jackowski, senator Prawa i Sprawiedliwości.
Sprawa firmy Mejzy
Wiceminister Łukasz Mejza kreuje się na ofiarę nagonki medialnej. Rodzice chorej Poli uważają się za ofiary Łukasza Mejzy.
- To była tak pięknie ustawiona gra wobec nas, że ja po prostu im gratuluję tego, jak oni to rozegrali pięknie - stwierdziła Paulina Materna, matka chorej Poli.
Firma Mejzy proponowała ciężko chorym ludziom niesprawdzone i niebezpieczne, ale za to bardzo drogie terapie.
- Nie do końca wierzyłam w to, co jest napisane na ulotce - wspomina Dagmara Mędrek, matka nieuleczalnie chorych dzieci. - Tam nie było nic oprócz kolorowych ulotek - oceniła Katarzyna Sokół, która jest chora na adrenoleukodystrofię.
Chociaż część osób uwierzyła, to przedsięwzięcie ostatecznie nie wypaliło, a firma zniknęła. Teraz znika Łukasz Mejza, udając się na urlop.
- Po tym ohydztwie, które usłyszeliśmy, to po prostu nie przycichnie - skomentował Robert Kropiwnicki, poseł Koalicji Obywatelskiej. - Minister Mejza bierze urlop od urlopu - ocenił poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek.
Jak twierdzi opozycja, stanowisko wiceministra sportu jest tak naprawdę polityczną daniną PiS-u w zamian za poparcie w Sejmie, a Mejza nic w resorcie nie robi.
Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, odpowiadając na pytania dziennikarzy, powiedział, że w sprawie pana posła Mejzy nie ma nic do przekazania.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24