Nie obsługujcie klientów bez maseczek - apeluje Ministerstwo Zdrowia do właścicieli sklepów. Beztroska może nas słono kosztować, bo epidemia nie minęła. Potwierdzają to między innymi dane z dotyczące wskaźnika reprodukcji wirusa w poszczególnych województwach.
W katowickich tramwajach nietrudno jest znaleźć osoby bez maseczek. Tak samo jest w autobusach i sklepach.
Podobnie jest w całym kraju.
Dlatego Rzecznik Praw Obywatelskich napisał w liście do ministra zdrowia: "(...) powtarzające się przypadki obecności w przestrzeni publicznej osób niezakrywających ust i nosa może oznaczać, że uprzedni wysiłek całego społeczeństwa, zmierzający do powstrzymania rozprzestrzeniania się epidemii, może pójść na marne".
O tym, że dotychczasowy wysiłek może pójść na marne świadczą ciągle nowe doniesienia sanepidu. W jednym z ośrodków wypoczynkowych w Rewalu pięćdziesiąt osób zostało objętych kwarantanną po potwierdzeniu koronawirusa u dwóch turystów z południa Polski.
Obawy Rzecznika Praw Obywatelskich potwierdza też to, że tylko w pięciu województwach w Polsce wskaźnik reprodukcji wirusa jest poniżej jedności, w dziewięciu województwach wynosi jeden i więcej, a w przypadku dwóch województw brak jest danych.
- Jest to trochę niepokojące, że kolejne tygodnie mijają, a my ciągle nie możemy w skali kraju zejść poniżej jedności. Wskaźnik poniżej jeden wskazywałby na to, że epidemia ma tendencję do wygaszania - tłumaczy Andrzej Trybusz, epidemiolog.
Co z niepokornymi klientami?
Dużą rolę mają tu cały czas do odegrania właściciele i pracownicy sklepów. Ministerstwo Zdrowia - niejako odpowiadając na list Rzecznika Praw Obywatelskich - zachęca ich do zdecydowanego reagowania na łamanie prawa.
- Jeżeli klient nie będzie się chciał dostosować do obowiązku założenia maseczki, proponujemy nieobsługiwanie tego klienta, chociażby z troski o pozostałych klientów, którzy znajdują się w tym momencie w sklepie. Jeżeli klient nie będzie reagował, zawsze można wezwać odpowiednie służby w tym policję - mówi Wojciech Andrusiewicz z Ministerstwa Zdrowia.
Ci, co lekceważą nakazy, mogą wziąć też przykład z powieściopisarza Zygmunta Miłoszewskiego, który w tej chwili przebywa na kwarantannie po tym jak okazało się, że w pogrzebie Jerzego Pilcha wziął udział ktoś zakażony koronawirusem.
- Też byłem tym gościem, który siedzi przy piwie i mówi: "a, już dajcie spokój, po prostu, grypa też jest co roku". Proszę mi wierzyć, że jak już stąd wyjdę, to naprawdę będę nosił k***a tę maseczkę - zapewnia Zygmunt Miłoszewski w rozmowie z reporterem programu "UWAGA!" TVN.
Mocne słowa są tu uzasadnione. Nie ma już powrotu do tego, co przeżyliśmy w ostatnich miesiącach. Rząd z powodów gospodarczych nie pozamyka Polaków w domach. Ale jeżeli nie zachowamy prostej dyscypliny, to epidemia wróci ze zdwojoną siłą.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24