Sprawa zatrucia Odry od trzech tygodni bulwersuje Polaków. Z rzeki wyławiane są tony martwych ryb, a służby starają się ustalić przyczynę katastrofy. Jak wynika z najnowszego sondażu Kantar dla "Faktów" TVN i TVN24, większość Polaków negatywnie ocenia działania rządu w sprawie zatrucia rzeki. Ankietowani stwierdzili też, że największą odpowiedzialność za kryzys ponoszą ministrowie, a w drugiej kolejności - wojewodowie.
W czwartek odbyło się posiedzenie senackiej Komisji Nadzwyczajnej do spraw Klimatu poświęcone katastrofie ekologicznej na Odrze. Senatorowie dyskutowali między innymi o dymisjach, ale także o odpowiedzialności karnej za sytuację. Pojawia się jednak pytanie, kto ją powinien ponieść.
W sondażu przeprowadzonym dla "Faktów" TVN i TVN24 przez Kantar w dniach 17-18 sierpnia 2022 roku respondenci usłyszeli następujące pytanie: "Kto Pana(i) zdaniem powinien stracić stanowisko w związku z katastrofą ekologiczną na Odrze?". Odpowiadający mogli wskazać więcej niż jedną odpowiedź.
38 procent ankietowanych wskazało, że stracić stanowisko powinna minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Tyle samo respondentów wskazało ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka.
Zdaniem 31 procent badanych stracić stanowisko powinni wojewodowie w rejonach skażenia, a według 26 procent - premier Mateusz Morawiecki.
Z kolei 32 procent ankietowanych było zdania, że nikt nie powinien stracić stanowiska w związku z katastrofą ekologiczną na Odrze.
Sondaż został zrealizowany telefonicznie przez Kantar na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie 1003 osób powyżej 18. roku życia.
Odpowiedzialność wojewodów?
Zdaniem polityków opozycji główną odpowiedzialność za kryzys ponoszą wojewodowie. - Na pewno są odpowiedzialni wojewodowie, to są namiestnicy rządu w regionach - uważa Michał Kobosko, wiceprzewodniczący Polski 2050.
Pod ostrzałem jest wojewoda lubuski Władysław Dajczak. - On wiedział dużo wcześniej, zanim podjął jakiekolwiek działania. Nawet uspakajał mieszkańców, że nic się nie stało - przypomina Wadim Tyszkiewicz, senator niezależny.
Za brak działań pretensje kierowane są też do wojewody dolnośląskiego Jarosława Obremskiego. - Jego nawet nie było. Nie chciało mu się wrócić z urlopu. To jest sytuacja, w której państwo kapituluje - podkreśla Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy.
Wojewoda dolnośląski jednak przekonuje, że wszytko było jak trzeba. - Nie wydaje mi się na tę chwilę, że został popełniony jakikolwiek błąd formalny lub merytoryczny - powiedział na konferencji Obremski.
Pytanie o działania rządu
Respondenci w tym samym badaniu Kantar zostali zapytani także o to, jak oceniają działania rządu premiera Mateusza Morawieckiego, jeśli chodzi o opanowanie katastrofy ekologicznej na Odrze.
68 procent respondentów w sumie negatywnie oceniło działania rządu w sprawie Odry, wybierając odpowiedź "zdecydowanie źle" lub "raczej źle".
Przeciwnego zdania było 20 procent uczestników badania, którzy pozytywnie ocenili działania rządu, wybierając odpowiedź "zdecydowanie dobrze" lub "raczej dobrze".
Opcję "trudno powiedzieć" przy tym pytaniu wybrało 12 procent respondentów.
Do tej pory premier w związku z sytuacją na Odrze zdymisjonował dwie osoby - głównego inspektora ochrony środowiska Michała Mistrzaka i szefa Wód Polskich Przemysława Dacę. Powód? Premier dowiedział się o wszystkim za późno, czyli 9 sierpnia.
W Ministerstwie Klimatu i Środowiska jest Departament Ochrony Przyrody, ale rzekami zajmuje się Ministerstwo Infrastruktury, jakby rzeka była tylko drogą wodną. - Służby ochrony środowiska są tam tylko gościem albo intruzem - ocenia Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego. Cały system stworzony przez PiS kuleje, podkreślają samorządowcy i politycy opozycji.
Chaos strukturalny
Odpowiedzialność za rzeki jest rozmyta między szereg instytucji. - Wojewódzkie struktury ochrony środowiska nie podlegają centralnej inspekcji, tylko wojewodom. (...) To nie może sprawnie działać - ocenia Bogusław Liberadzki, były minister transportu i gospodarki morskiej, eurodeputowany Nowej Lewicy.
Przykładem może być potężny zbiornik zasolonych wód kopalnianych. KGHM Głogów dokonywało zrzutów zasolonej wody ze zbiornika do Odry. - Robimy to zgodnie z pozwoleniem wodno-prawnym - informuje Lidia Marcinkowska-Bartkowiak, rzeczniczka KGHM Polska Miedź.
Pozwolenie wydała państwowa instytucja - Wody Polskie. Tymczasem minister klimatu i środowiska Anna Moskwa alarmowała, że zasolenie mogło aktywować toksyny w Odrze. Poseł PO Piotr Borys uważa, że Wody Polskie mogły nakazać wstrzymanie zrzutu odpadów kopalnianych do Odry.
- O tym, co może być zrzucane, decyduje przedsiębiorstwo Wody Polskie, ale Wody Polskie mówią, że oni w ogóle nie mają kompetencji w zakresie ochrony środowiska, bo tym się WIOŚ zajmuje - zaznacza Olgierd Geblewicz.
Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska, Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, Ministerstwo Infrastruktury i Ministerstwo Klimatu i Środowiska - kto dowodzi? Chyba nikt.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24