Najnowsze nagrania z Grecji pokazują, jak ludzie w panice uciekają przed falą ognia, a inni czekają na ratunek w morzu. Nie do wszystkich dotarł na czas... Trwają uroczystości pogrzebowe, a mieszkańcy Mati próbują odbudowywać miasto i życie...
Jak pokazują kolejne nagrania z Mati - w trakcie pożaru zadymienie było potężne, a morze było jedynym schronieniem przed wielkim ogniem. Ludzie zostawiali za sobą dorobek życia, zabierając jedynie to, co mieli pod ręką. Nie wszyscy jednak wyszli z wody.
Reporter "Faktów" TVN Konrad Borusiewicz natrafił na brzegu na list rodziców, których syn utonął w trakcie ucieczki. "Byłeś naszą rybką, tak świetnie pływałeś. Będziemy odwiedzać Cię tu każdego lata. Mamy nadzieję, że uczynisz zielonym raj, do którego trafiłeś" - czytamy.
Pożegnanie ofiar
Ofiar wśród dzieci jest o wiele więcej. Grecja z zapartym tchem śledziła historię bliźniaczek, które ojciec miał zobaczyć w telewizji - bezpieczne na łodzi ratunkowej. Ich ciała razem z ciałami ich dziadków znaleziono jednak w trakcie powtórnego przeszukania domu, w którym mieszkały.
Żałoba narodowa już się zakończyła, ale dopiero rozpoczynają się pogrzeby ofiar.
- Czuję teraz ogromny smutek połączony z wściekłością na tych, którzy dopuścili do tego, że tyle osób zginęło... Mam nadzieję, że ci wszyscy biedni ludzie są już w niebie. - mówi Greczynka, Dimitra Bavavea. Jeszcze przez wiele miesięcy mieszkańcy Mati będą sprzątać po pożarach. Samo przywracanie elektryczności może potrwać trzy tygodnie. Grecy wierzą jednak, że to miejsce powstanie z popiołów. Mają też nadzieję, że spalone wzgórza już w przyszłym roku pokryją się zielenią.
Tegoroczne pożary w Grecji są jednymi z najtragiczniejszych w skutkach w Europie w XXI wieku. Według najnowszych danych, przekazanych przez grecką straż pożarną, w wyniku pożarów zginęło 91 osób. Podano też liczbę zaginionych - to 25 osób. Do tej pory greckie służby mówiły o "dziesiątkach" zaginionych, ale nie podawały dokładnej liczby.
Bilans ofiar - zastrzegają służby - może jeszcze wzrosnąć. Eksperci twierdzą, że niektórych ciał nie da się w ogóle odnaleźć, a część morski nurt mógł przenieść na spore odległości.
Dotąd potwierdzono tożsamość 60 ofiar pożarów. Służby zastrzegają, że identyfikacja wszystkich może potrwać.
W szpitalach wciąż przebywa kilkadziesiąt osób, które odniosły obrażenia. Cztery z nich zmarły w ostatnim okresie, co zwiększyło tragiczny bilans.
Autor: Konrad Borusiewicz / Źródło: Fakty TVN