"Gazeta Wyborcza" opublikowała fragmenty opisu zeznań Jarosława Kaczyńskiego w sprawie budowy dwóch wież przez spółkę Srebrna. Opisy te były zawarte w postanowieniu o odmowie wszczęcia śledztwa w tej sprawie. - Nie wyobrażam sobie, że gdyby to była jakakolwiek inna osoba, w ten sposób prowadzone byłoby postępowanie - komentuje adwokat Jacek Dubois, pełnomocnik austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera.
Politycy obozu władzy o sprawie dwóch wież mówią już w czasie przeszłym i dokonanym.
- Moim zdaniem od początku to był temat wydumany i nie jestem zaskoczony rozstrzygnięciami prokuratury - mówi wicepremier Jarosław Gowin.
Prokuratura opisuje sprawę tak, jakby było to nieporozumienie. W postanowieniu o odmowie śledztwa, cytowanym przez "Gazetę Wyborczą", można przeczytać, że Gerald Birgfellner mógł pozostawać w "mylnym i nieznajdującym w niczym potwierdzenia" przeświadczeniu, że to Jarosław Kaczyński decyduje w sprawach spółki Srebrna.
- Nie wyobrażam sobie, że gdyby to była jakakolwiek inna osoba, w ten sposób prowadzone byłoby postępowanie - uważa adwokat Jacek Dubois, pełnomocnik austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera.
Jarosław Kaczyński jest szefem rządzącej partii. W spółce Srebrna pracowali i pracują jego bliscy współpracownicy i prominentni politycy PiS-u. W nagranych rozmowach z Birgfellnerem prezes o spółce mówi "my", a momentami nawet "ja". Prokuratura pisze o "mylnym przeświadczeniu" Austriaka. Tak jakby biznesmen miał tylko złudzenie, że negocjuje dużą inwestycję i że ma przed sobą najbardziej wpływowego polityka w kraju.
- Nagle się okaże, że pan Jarosław Kaczyński jest ofiarą całej sytuacji i jeszcze pewnie pozwie te osoby, które wszczęły to postępowanie - komentuje całą sytuację Krzysztof Śmiszek z Wiosny.
Pozew dostała "Gazeta Wyborcza", która sprawę ujawniła, i to w tym postanowieniu wypowiadał się prezes. W sprawie dwóch wież przesłuchania nie było. To wbrew zasadom - mówią prawnicy.
- Z punktu widzenia profesjonalizmu i tego, jak powinniśmy reagować na podobne zawiadomienia, budzi powszechne zdziwienie - podkreśla Jarosław Onyszczuk ze Stowarzyszenia Prokuratorów "Lex Super Omnia".
Prokuratura adwokatem Kaczyńskiego?
"Gazeta Wyborcza" ujawniła też protokół z nadzwyczajnego zgromadzenia wspólników Srebrnej. Znajduje się tam uchwała w sprawie przedsięwzięcia deweloperskiego - kwota trzystu milionów euro i podpis Jarosława Kaczyńskiego.
Jednak prezes w oświadczeniu majątkowym pisze, że posiedzenie nie odbyło się, a jego pełnomocnictwo zostało odwołane.
Nie wiemy, czy i jak wyjaśniono tę sprawę.
- Dano wiarę w ciemno panu Jarosławowi Kaczyńskiemu - komentuje Jacek Dubois.
Prokuratura stwierdza, że okoliczności nie pozwalają na przyjęcie, iż faktycznie to Jarosław Kaczyński decydował o wszystkich sprawach związanych z inwestycją.
- To wygląda tak, jakby prokuratura działała jako adwokat Jarosława Kaczyńskiego, a nie jako instytucja, która ma za zadanie dbać o interes publiczny - uważa Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej.
Nie wiadomo, czy i jak wyjaśniano sprawę koperty z pięćdziesięcioma tysiącami złotych, które - jak zeznał Austriak - na prośbę Kaczyńskiego wręczył księdzu z rady fundacji imienia Lecha Kaczyńskiego.
Prezes w prokuraturze miał powiedzieć, że Austriak wykorzystał powiązania rodzinne i wprowadził go w błąd.
Sprawę zamknięto.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24