Ponad pół tysiąca kobiet w USA pozywa Ubera. Niektórzy kierowcy tej firmy mieli molestować, porywać i gwałcić - firma o tym wiedziała, ale lekceważyła. Podobne sytuacje zdarzają się także w Polsce. Zdaniem służb jest coraz więcej zgłoszeń dotyczących takich przestępstw.
Ponad pół tysiąca kobiet w USA uczestniczy w pozwie zbiorowym przeciwko Uberowi. Kierowcy mieli gwałcić, molestować, więzić i prześladować pasażerki. - To są przerażające historie. To są historie kobiet, które już nigdy nie wrócą do normalności - uważa Aleksandra Gajewska, posłanka Platformy Obywatelskiej.
Traumatyczne przeżycia w taksówkach na aplikację dotyczą także polskich pasażerek. W samej Warszawie coraz częściej dochodzi do tego typu sytuacji. - Do końca maja tego typu zdarzeń odnotowano 13. Warto wrócić do roku 2021, kiedy to w skali całego roku odnotowano takich zdarzeń 16 - mówi nadkom. Sylwester Marczak z Komendy Stołecznej Policji.
Tylko w jednej warszawskiej prokuraturze jest osiem takich spraw. - Do przestępstw zgwałcenia dochodziło zawsze, natomiast skala tych zdarzeń w konkretnym miejscu, takim jakim są na przykład taksówki, nie była aż tak znaczna. Były to zdarzenia jakieś incydentalne. Ta sytuacja uległa zmianie. Tych przestępstw jest zauważalnie więcej - przekazuje Remigiusz Krynke z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Problem systemowy
Większość zdarzeń nie jest zgłaszana. Bo dzieją się w nocy, po imprezie, po alkoholu. To sprawia, że kobiety, zamiast być ochraniane, są obwiniane. - Nie ma tutaj znaczenia, w co jest osoba ubrana, czy też jest pod wpływem jakichkolwiek środków odurzających. To nie jest nigdy wina osoby, która doświadczyła przemocy - przypomina Jolanta Gawęda z fundacji "Feminoteka". Winny gwałtu i molestowania jest wyłącznie ten, kto gwałci i molestuje.
Mecenas Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska prowadzi sprawy dwóch kobiet, które zostały skrzywdzone podczas korzystania z przewozów za pośrednictwem aplikacji. - System jest tak skonstruowany, że będzie niestety sprzyjał zawsze tego rodzaju nadużyciom tak długo, jak nie będzie współodpowiedzialnym za to główny beneficjent tego całego rozwiązania i projektu, czyli właśnie Uber i Bolt - mówi Gajowniczek-Pruszyńska.
Tylko rzeczniczka Bolta zgodziła się wystąpić przed kamerą "Faktów" TVN. - Jeśli chodzi o kierowców, wprowadziliśmy szkolenia, obowiązkowe szkolenia zakończone testem - informuje Martyna Kurkowska z Bolt Polska, pytana o sprawę ataków na tle seksualnym.
Według posłanki Gajewskiej - korporacje same niczego nie zmienią. - Nie wierzę w to, że bez presji, bez zmiany prawa, one zmienią cokolwiek w swoim systemie. Dzisiaj widzimy, że są nastawione po prostu na zysk - przekonuje posłanka.
Uber w wysłanym do redakcji "Faktów" TVN oświadczeniu zapewnia, że bezpieczeństwo jest dla firmy priorytetem. Jednak według pozwu amerykańskich kobiet o gwałtach władze firmy miały wiedzieć już w 2014 roku.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN