Jak znaleźć miliony Polaków, którzy nie mieszkają w miejscu zameldowania i tych, którzy nie są nigdzie zameldowani? Kto dostarczy i odbierze pakiety wyborcze od Polaków na kwarantannie. Sejmowy druk przyjmie każde rozwiązanie, ale wyborcza rzeczywistość jest bardziej skomplikowana.
NFZ prowadzi całodobową infolinię (800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
Wybory, również te korespondencyjne, powinny być równe, czyli każdy wyborca powinien mieć tylko jeden głos. Powinny być powszechne, czyli każdy, kto ma prawo wyborcze, powinien mieć możliwość głosowania. Wybory powinny być bezpośrednie, czyli sami (a nie ktoś za nas) powinniśmy zdecydować, na kogo chcemy oddać głos. No i głosowanie powinno być tajne. Tu zaczynają się schody.
- Poczta Polska jest w stanie przeprowadzenie wyborów w ten sposób udźwignąć - zapewnia wicepremier Jacek Sasin, minister aktywów państwowych.
- Można sobie wszystko wyobrazić. Szkoda tylko, że to nie będzie miało nic wspólnego z prawdziwą rywalizacją wyborczą - uważa Borys Budka z Koalicji Obywatelskiej, Platformy Obywatelskiej.
Zostawmy na boku zapewnienia rządu, że wszystko da się to zrobić. Sejm decyzję o korespondencyjnym głosowaniu podjął w poniedziałek. Teraz te przepisy są w Senacie, który ma prawo pracować nad nimi przez 30 dni. Potem z poprawkami znów trafią one do Sejmu, a na końcu po podpis do prezydenta.
Jest zatem bardzo prawdopodobne, że te przepisy zaczną obowiązywać dopiero 6 lub 7 maja. Nawet zakładając, że wybory zostaną przesunięte o tydzień - na 17 maja, to dalej mówimy o ledwie kilku dniach na ich formalne zorganizowanie. Na zorganizowanie pierwszy raz w historii wyborów korespondencyjnych.
- To jest tak, jak wyruszenie w trampkach na Mont Blanc. Może się udać przy pewnym poziomie determinacji, ale jednak jest to bardzo mało prawdopodobne - uważa profesor Jarosław Flis, politolog i socjolog.
Profesor Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego uważa, że wybory nie będą ani równe, ani bezpośrednie, ani powszechne. - To jest dla mnie praktycznie niewykonalne, żeby te warunki konstytucyjne wyborów były tutaj spełnione - dodaje profesor.
Skomplikowana procedura
Co kryje się za hasłem "wybory korespondencyjne"? Opiszmy krok po kroku to, o jak potężnym wyzwaniu jest tu mowa. Zaczyna się od tego, że listonosz przynosi kopertę z kartą do głosowania i wrzuca ją do skrzynki. Wyborca musi ją ze skrzynki wyjąć, zagłosować, wpisać PESEL i podpisać oświadczenie i włożyć wszystko do koperty "zwrotnej".
To jednak nie koniec. Potem każdy musi się zorientować, gdzie w jego gminie będzie stała skrzynka, do której można będzie tę kopertę wrzucić, bo listonosz jej już nie odbierze. Dziś żadna procedura nie jest wdrożona. Wszystko jest tylko na papierze.
Cała masa wątpliwości
- Chcecie robić wybory? Chcecie robić wybory w takich warunkach? To podajcie minimalne warunki brzegowe, w jakich to wszystko powinno się odbyć. Do dzisiaj takich informacji nie mamy - apeluje Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia.
Na miesiąc przed wyborami wątpliwości jest cała litania. Jak i kto sprawdzi, że rzeczywiście zagłosował Kowalski a nie ktoś za Kowalskiego? Co z panią Nowak, która jest zameldowana w Rzeszowie, a mieszka z Szczecinie? Gdzie dojdzie koperta? Takich obywateli mogą być miliony.
Dodatkowo co z tymi, którzy nie są nigdzie zameldowani i co z Polakami mieszkającymi za granicą? Na te pytania PiS ma dzisiaj jedną odpowiedź.
- Nikt nie kryje, że to nie jest łatwe zadanie i też nie kryjemy tego, że głosowania korespondencyjne mają swoje mankamenty - zapewnia Jan Kanthak z Solidarnej Polski i klubu parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość.
Trzy lata temu to PiS chciało całkowicie zlikwidować możliwość głosowania korespondencyjnego. Nawet niepełnosprawnym. Uznając, że to furtka do fałszerstw.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN