W czasie epidemii domy pomocy społecznej zmagają się z licznymi problemami, między innymi z brakiem personelu. Dom Pomocy Społecznej w Lublińcu skorzystał z pomocy młodych wolontariuszy. Oni sami, chociaż ryzykowali swoim zdrowiem, nie zawahaliby się udzielić tej pomocy raz jeszcze.
Kasia jest studentką pedagogiki specjalnej. Franek - nawigacji powietrznej. Na dwa tygodnie dali się zamknąć w Domu Pomocy Społecznej w Lublińcu.
- Dowiedziałam się, że jest potrzebna pomoc, więc powiedziałam: okej, wchodzę w to - mówi wolontariuszka Katarzyna Majgier.
To był czas, kiedy w DPS-ie w Lublińcu zaczęło brakować rąk do pracy. Dzięki wolontariuszom personel mógł się wreszcie wyspać.
- Nie bałam się stricte o zarażenie koronawirusem, bo jestem osobą młodą i wiem, że nawet gdybym się zaraziła, to jestem w grupie mniejszego ryzyka - mówi wolontariuszka Jolanta Wręczycka.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
W dzień, po dyżurach, wracali na studia, a dokładniej to odbywali zajęcia przez internet, przebywając wciąż w DPS-ie, w którym pomagali. Choć mieli zapewnione środki ochrony osobistej, to ich rodzice nie przestawali się martwić.
- Trochę się bali, ale wspierają mnie w tym i nie było żadnych negatywnych odpowiedzi na to, jedynie wsparcie - twierdzi Franek Strzelczyk.
- Nawet ci mieszkańcy, którzy nie potrafią mówić, patrzą z wdzięcznością, że im pomagamy, że im poprawiamy choćby poduszkę, jakieś najmniejsze sprawy, myślę, że to jest dla mnie ważne - mówi Katarzyna Majgier.
"Całego kraju nie zmienię"
Wolontariusze nie wiedzieli, co ich czeka. W tym czasie w kraju ewakuowano kolejne DPS-y.
- To jest ogromna pomoc wolontariuszy, tutaj chylę czoła, (...) naprawdę oni robią świetną robotę - komentuje Joachim Smyła, starosta lubliniecki.
Po dwóch tygodniach pracy wolontariusze musieli odbyć dwutygodniową kwarantannę. Kasia, Jola i Franek nie zachorowali, wirus oszczędził także ich podopiecznych.
- Każdy z nas jest taką mrówką małą i całego kraju nie zmienię, nie rozwiążę teraz problemów świata i koronawirusa, ale mogę właśnie pomóc w DPS-ie i to jest tyle, ile mogę zrobić, więc tyle robię - tak swoją filozofię tłumaczy Franek Strzelczyk.
Młodzi ludzie dowiedzieli się także czegoś więcej o sobie.
- Kasia, która już skończyła tę swoją posługę dwutygodniową, jest już drugi tydzień w kwarantannie. Ona mówi, że gdyby mogła, to by dzisiaj wróciła (do DPS-u - przyp. red.) - mówi o. Tomasz Maniura, prezes Stowarzyszenia Młodzieżowego NINIWA.
- Każdy młody człowiek powinien przeżyć coś takiego, żeby zobaczyć, że to, co mamy, nie jest takie oczywiste - uważa Katarzyna Majgier.
Twierdzą, że ich poświęcenie nie czyni z nich bohaterów, tylko ludzi.
Autor: Jarosław Kostkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne