Z dnia na dzień było gorzej, gorączka nie ustępowała, pojawiały się kolejne objawy. Zuzia nie mogła samodzielnie oddychać. Dziewczynka trafiła na OIOM w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Tam okazało się, że cierpi na zespół pocovidowy. Diagnoza nie była łatwa, bo to, że dziecko przeszło COVID-19, pokazał dopiero test na przeciwciała. Lekarze apelują, by nie lekceważyć niepokojących objawów u dzieci.
Choroba 8-letniej Zuzi zaczęła się niewinnie, bo stanem podgorączkowym. Kilka dni później dziewczynka trafiła na OIOM w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
- Stan Zuzi się tak pogorszył, że została zaintubowana, bo nie mogła już sama oddychać - opowiada Justyna Żydowo, mama Zuzi.
Lekarze u 8-latki zdiagnozowali PIMS, czyli wieloukładowy zespół zapalny występujący u dzieci w następstwie zakażenia koronawirusem.
- (Objawy - przyp.red.) dotyczą wielu narządów małego człowieka, który przechorował dwa, cztery tygodnie wcześniej zakażenie wirusem, często bezobjawowo, bez wiedzy nawet rodziców, że ta infekcja była w domu - mówi prof. Krzysztof Zeman, kierownik Kliniki Pediatrii, Immunologii i Nefrologii w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Tak było w przypadku Zuzi. Rodzice nie wiedzieli, że dziewczynka była zakażona SARS-CoV-2. Potwierdziło to dopiero badanie w szpitalu.
Jak rozpoznać PIMS?
Rodzice Zuzi nie zbagatelizowali gorączki ani wysypki, która pojawiła u dziewczynki. Ale lekarze zwracają uwagę, że objawów zespołu zapalnego może być więcej.
- Bardzo silne bóle brzucha, co zresztą jest bardzo charakterystyczne przy pierwszych objawach zespołu PIMS. Objawy są tak silne, że chirurdzy potrafią nawet usunąć wyrostek, ponieważ sugerują absolutnie objawy ostrego brzucha - tłumaczy prof. Krzysztof Zeman.
Dorośli nie powinni też ignorować innych sygnałów, wysyłanych przez organizmy dzieci, u których może występować: nieoddawanie moczu, zapalenie spojówek, pękające usta, opuchnięte stopy i dłonie, bóle stawów i kręgosłupa czy osłabienie.
Doktor Paweł Grzesiowski, specjalista w dziedzinie terapii zakażeń i ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej, zwraca uwagę, że zespół pocovidowy "może powodować uszkodzenie rożnych narządów". - Począwszy od mózgu, skończywszy na nerkach, sercu czy wątrobie. Dlatego diagnostyka powinna być prowadzona w tym kierunku bardzo pilnie - dodaje Grzesiowski.
Niestety na tym etapie nie da się przewidzieć, które dzieci są bardziej narażone na zachorowanie na PIMS, a wiedząc, że pociecha przeszła zakażenie koronawirusem - nie da się mu zapobiec.
- Dokąd będzie taka sytuacja epidemiologiczna, jaka jest w tej chwili - a więc zakładamy, że także duża grupa dzieci przechorowuje tę infekcję - tak długo możemy się spodziewać, że dzieci z poważnymi powikłaniami będą napływać do klinik w całej Polsce - uważa prof. Krzysztof Zeman.
Jak walczyć z PIMS?
Szacuje się, że na zespół zapalny choruje jedno na tysiąc dzieci, które przeszły zakażenie SARS-CoV-2. Z rejestru prowadzonego pod nadzorem Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego wynika, że w Polsce jest około dwustu takich przypadków, żadne z dzieci nie przegrało walki z chorobą.
- Stosujemy dwie podstawowe metody leczenia: wlewy immunoglobulin, czyli takich substancji, które produkuje człowiek w odpowiedzi na rożne zakażenia, i leki sterydowe, przeciwzapalne, które podaje się w dużych dawkach dożylnie - wyjaśnia dr Paweł Grzesiowski.
Zuzia, u której zdiagnozowano PIMS czuje się już lepiej. Znowu sama siedzi i na razie częściowo uczestniczy w zdalnych lekcjach. Dziewczynka, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, do domu wróci jeszcze przed świętami.
Autor: Katarzyna Czupryńska-Chabros / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: SZPITAL SPECJALISTYCZNY IM. STEFANA ŻEROMSKIEGO W KRAKOWIE