1 listopada w Izraelu odbędą się wybory do Knesetu. Do władzy chce wrócić Benjamin Netanjahu. Były premier zawsze był prawicowy, a teraz przesuwa się jeszcze bardziej na prawo. Może próbować stworzyć koalicję z partiami ekstremistycznymi. Są wśród nich partie faszyzujące, otwarcie rasistowskie. Itamar Ben-Gvir, lider partii Żydowska Siła, wzywa do zakazu mieszanych żydowsko-arabskich małżeństw i wydalenia z kraju "nielojalnych" obywateli, nie tylko Arabów, również Żydów. Materiał "Faktów o Świecie" TVN24 BiS.
Izraelska ulica mówi, że znowu wszystko kręci się wokół Bibiego. Piąte w ciągu niespełna czterech lat wybory to de facto referendum w sprawie losów Benjamina Netanjahu. Były premier ma wielkie szanse, by z powrotem objąć władzę. Jego wyborcom nie przeszkadza to, że nadal ciążą na nim zarzuty dotyczące korupcji.
Netanjahu ma problemy od 2019 roku. Prokuratura zarzuciła mu wtedy między innymi przyjmowanie prezentów o wartości setek tysięcy dolarów czy preferencyjne traktowanie jednej ze spółek telekomunikacyjnych. W czerwcu 2021 roku Netanjahu po 12 latach rządów stracił władzę,
Śledztwo w jego sprawie trwa. Przeciwnicy Bibiego mówią, że idzie do wyborów, by zreformować wymiar sprawiedliwości i uchronić się przed więzieniem.
- Głównym tematem tych wyborów jest Bibi. Jego elektorat poprze go bez względu na to, co zrobi, co mu się uda lub nie. On jest pełen energii, żądny zemsty, ale i przyparty do muru. Czuje, że to dla niego polityczna walka o życie - mówi Amotz Asa-El, analityk polityczny.
Sondaże dają prawicowemu blokowi pod przywództwem Netanjahu o kilka mandatów więcej niż zwolennikom obecnego centrowego premiera Jaira Lapida. - Mówią, że wyborcy Bibiego są głupi, bo są mniej wykształceni. To nieprawda. Wyedukowany człowiek wie mniej niż człowiek z ulicy, a ulica wybiera Bibiego - tłumaczy Moti Karo, zwolennik Bibiego.
Nowe Węgry?
Kluczowa w izraelskich wyborach będzie frekwencja, a konkretnie to, ilu zagłosuje arabskich wyborców. Netanjahu - znany z twardej ręki wobec Palestyńczyków - jest ich wrogiem numer jeden. - Naszym głównym zadaniem jest przekonanie społeczności arabskiej do głosowania. Po pierwsze, potrzebuje ona silnej reprezentacji. Po drugie, powstrzyma to Netanjahu i skrajną prawicę - tłumaczy Ahmad Tibi, przywódca partii Hadasz.
Arabskich wyborców mobilizuje to, jakich koalicjantów Netanjahu może potrzebować do przejęcia władzy. Są wśród nich partie faszyzujące, otwarcie rasistowskie. Itamar Ben-Gvir, lider partii Żydowska Siła, wzywa do zakazu mieszanych żydowsko-arabskich małżeństw i wydalenia z kraju "nielojalnych" obywateli, nie tylko Arabów, również Żydów. Skrajna prawica chce od Netanjahu kluczowych resortów sprawiedliwości, bezpieczeństwa i finansów. Były premier w swojej narracji przesunął się na prawo. Wyborcom chce pokazać, że to on jest na prawicy samcem alfa.
Przeciwnicy Netanjahu ostrzegają, że wejście skrajnej prawicy do rządu byłoby bardzo niebezpiecznym momentem z punktu widzenia demokracji i rządów prawa. Część ekspertów twierdzi nawet, że Izrael może pójść w ślady Węgier. Robert Menendez, przewodniczący komisji amerykańskiego Senatu do spraw stosunków zagranicznych, miał ostrzec Netanjahu, że obecność skrajnej prawicy w rządzie zaszkodzi specjalnym relacjom, jakie łączą Amerykę z Izraelem.
Autor: Jakub Loska / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS