W środę rząd ogłosił kolejne zmiany dotyczące restrykcji. Od 6 czerwca będą obowiązywać nowe limity osób na imprezach okolicznościowych, pielgrzymkach czy w środkach transportu zbiorowego. Jednak zakaz spontanicznych zgromadzeń wciąż został utrzymany.
Demonstrujący w Bydgoszczy przyszli pokazać swoją solidarność z prześladowanymi na Białorusi. Mieli flagi i kilka transparentów. Ich liczba była raczej symboliczna i nie stanowiła zagrożenia epidemicznego, ale interweniowało kilkunastu policjantów.
- Pod parasol w knajpie mogę iść, będzie tam 100 osób i to będzie legalne - mówił jeden z demonstrujących do funkcjonariuszy. - Tu zebrało się 15 osób, a wy ruszyliście jak jakaś horda - dodał.
Na miejscu byli policjanci w mundurach oraz tajniacy, którzy legitymowali i nakazali przerwać protest, który według policji był nielegalny.
- Ja od razu miałem flashback: strach, lęk, że jakby ja nie jestem w wolnym kraju, a znowu jestem w Białorusi - mówił uczestnik protestu Hleb Vajkul.
Dlatego prezydent Bydgoszczy napisał do premiera Mateusza Morawieckiego list, w którym żąda kar dla policjantów i pyta, dlaczego możemy dziś iść na mecz, a protestować już nie.
- Tak naprawdę to policja łamie prawo. Te obrazki, które widzieliśmy w Bydgoszczy, to niewiele się różnią od tych obrazków, które oglądamy z Mińska. Jedyna różnica: jeszcze nie biją - ocenia Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy.
- Idziemy do parku na spacer, jesteśmy w tłumie ludzi i jest to całkowicie legalne, a wystarczy, żeby ktoś wyciągnął transparent w czasie takiego spaceru i nagle się okazuje, że zaczyna brać udział w nielegalnym zgromadzeniu, które sprowadza zagrożenie epidemiczne. To jest po prostu sytuacja absurdalna - uważa dr hab. Mikołaj Małecki, prezes Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego i naukowiec z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zdaniem Małeckiego przepisy o zgromadzeniach są formą "zakneblowania opinii publicznej".
Zmiany w obostrzeniach
W środę minister zdrowia Adam Niedzielski przedstawił decyzje dotyczące luzowania kolejnych obostrzeń. Od 6 czerwca zwiększony zostanie między innymi limit osób na imprezach okolicznościowych do 150.
Obecne przepisy pozwalają na zgromadzenia maksymalnie 50 osób. Nie wliczają się w to jednak - zgromadzenia spontaniczne, czyli choćby takie, które odbywały się po zmianie prawa aborcyjnego czy w obronie sędziów i praworządności.
Niedzielski na konferencji prasowej podkreślił, że nowe zmiany dotyczą jedynie zgromadzeń rejestrowanych. - Spontaniczne odbywają się na tych zasadach, które są określone - dodał. Dopytywany odpowiedział, że spontaniczne zgromadzenia "pozostają wciąż zakazane".
To niezgodne z konstytucją - odpowiadają prawnicy.
- Konsekwentnie przez półtora roku władza polityczna odbiera nam obywatelom konstytucyjne prawo do brania udziału i organizowania zgromadzeń - podkreśla dr hab. Mikołaj Małecki.
Co dziwi tym bardziej, że możemy korzystać ze stadionów, wielkich wydarzeń kulturalnych czy religijnych, jak kwietniowa pielgrzymka motocyklistów na Jasną Górę.
- Ja w wiele rzeczy mogę uwierzyć, ale w spontaniczne spotkania, które się zamieniają potem w manifestacje liczące kilkaset osób, już nie - komentuje Elżbieta Witek, marszałek Sejmu.
Poza zwiększonymi limitami na zgromadzeniach, więcej osób będzie mogło jeździć komunikacją miejską. Wracają też stacjonarne targi i konferencje.
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24