Przez lata jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego - Kazimierz Kujda - miał być tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Ryszard". O sprawie napisała blisko dwa lata temu "Gazeta Wyborcza". Kujda zaprzeczał. IPN stwierdził właśnie, że Kazimierz Kujda kłamał w swoim oświadczeniu lustracyjnym.
Prokurator IPN nie ma wątpliwości, że dokumenty, które świadczą o współpracy Kazimierza Kujdy ze Służbą Bezpieczeństwa, są prawdziwe. - Mógł o tym nie wiedzieć, ale, jak wiemy, pan Kujda nie pełnił żadnej funkcji publicznych, więc chyba dobrze się stało - skomentował europoseł PiS Patryk Jaki.
Złożenie przez prokuratora Instytutu Pamięci Narodowej wniosku do sądu oznacza, że według prokuratora Kazimierz Kujda złożył nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne.
Kujda zaprzecza. "Z całą stanowczością podtrzymuję to, że złożyłem prawdziwe oświadczenie lustracyjne" - oświadczył Kazimierz Kujda, który był w przeszłości bliskim współpracownikiem Jarosława Kaczyńskiego.
Gdy o dokumentach wskazujących na współpracę Kujdy z SB media informowały dwa lata temu, Prawo i Sprawiedliwość miało taką linię obrony: - Skoro tak mówi, to zapewne tak było, że nie poszedł na ochotnika, tylko był do tego zmuszany - mówił wówczas europoseł PiS Ryszard Czarnecki.
Teraz, po decyzji IPN, która podważa prawdziwość oświadczenia lustracyjnego Kazimierza Kujdy, kilkoro polityków PiS odmówiło komentarza w tej sprawie. - Naprawdę etyka i moralność nie są najsilniejszymi stronami tego środowiska - komentuje posłanka Koalicji Obywatelskiej Izabela Leszczyna.
Zobowiązanie do współpracy Kazimierza Kujdy z 21 grudnia 1979 roku to tylko jeden z dokumentów, który przez lata był tajny w zbiorze zastrzeżonym. Już nie jest.
Na czele spółki Srebrna
Kazimierz Kujda długo był w kręgu najbardziej zaufanych ludzi Jarosława Kaczyńskiego. Do czasu ujawnienia pierwszych informacji o współpracy z SB był szefem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, ale nawet nie to świadczyło o zaufaniu, jakim był obdarzany.
Świadczyło o nim to, że przez lata Kujda był prezesem spółki Srebrna, czyli spółki, która miała być finansowym zapleczem Prawa i Sprawiedliwości. Spółki, która z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem miała w ścisłym centrum Warszawy wybudować słynne dwie wieże.
Na ujawnionych przez "Gazetę Wyborczą" nagraniach słychać, że Kazimierz Kujda był jedną z osób, która negocjowała z Austriakiem warunki tej współpracy i warunki prowadzenia wspólnego biznesu.
- Wydaje mi się mało prawdopodobne, że osoba dopuszczona do takich tajemnic jak ten pan, do pieniędzy, które są dla tego środowiska bardzo ważne, był osobą niesprawdzoną. Był sprawdzony i z całą pewnością, powtórzę, ponieważ był użyteczny, to nie liczyło się to, jaką miał biografię - ocenił wicemarszałek Senatu Michał Kamiński z Unii Europejskich Demokratów.
W teczce Kazimierza Kujdy są relacje, które zdawał funkcjonariuszowi SB po wyjazdach zagranicznych, w tym o spotkanych tam osobach.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: archiwum