Po kolejnych publikacjach "Gazety Wyborczej" i wcześniejszych informacjach o sprzedaży działek przez żonę premiera powraca pytanie o jawność majątku rodziny Morawieckich. Premier oświadczenia publikuje, ale jego żona już nie, bo nie ma takiego obowiązku. A wystarczyłaby odrobina dobrej woli, by stan posiadania ujawnić i uciąć wszelkie spekulacje. Tym bardziej, że PiS szło do wyborów z hasłem pełnej jawności majątku współmałżonków. Ustawa została nawet uchwalona, ale Trybunał Konstytucyjny kierowany przez Julię Przyłębską uznał ją za niezgodną z konstytucją.
- Nie ma żadnych wątpliwości - w takich słowach premier stara się uciąć spekulacje i pytania odnośnie majątku swojego i żony po ostatnich doniesieniach "Gazety Wyborczej". Jednak szef rządu nie odpowiedział na wprost zadane pytanie o to, czy jego żona dobrowolnie ujawni swój majątek. Tak, żeby raz na zawsze rozwiać wszelkie wątpliwości. - Nie chcą tego ujawnić. Mają widocznie swoje powody - uważa Donald Tusk, przewodniczący PO.
- Żona pana premiera wypełnia wszelkie przepisy prawa - zapewnia jednak Piotr Mueller, rzecznik prasowy rządu, który w pewnym sensie ma rację - Iwona Morawiecka nie ma obowiązku prawnego ujawniania swojego majątku. Jednak żadne przepisy jej tego nie zakazują.
Majątek żony premiera wciąż pozostaje tajemnicą, a pytania mnożą się od czasu, kiedy wyszło na jaw, że małżeństwo Morawieckich ma rozdzielność majątkową, a premier część swojego majątku przepisał na żonę. Jest też sprawa zakupu słynnej już działki na wrocławskim Oporowie, kupionej w 2002 roku przez małżeństwo od Kościoła za kilkakrotnie mniej niż jej rynkowa wartość. Po przeprowadzeniu rozdzielności działka trafiła w ręce Iwony Morawieckiej, która ją sprzedała. Według biegłych - po zaniżonej cenie.
Rzecznik rządu - pytany o tę sprawę - próbuje uciąć temat i uwagę kieruje na Donalda Tuska, który zapewnia jednak, że nie ma nic do ukrycia. - Nie handlowałem gruntami, nie zajmowałem się dziwnymi interesami z majątkiem Kościoła. Moja rodzina, moja żona, ja nie zarobiliśmy dziesiątek milionów złotych na bardzo dwuznacznym procederze spekulacji gruntami - wylicza Donald Tusk.
Politycy PiS milczą
Politycy PiS, pytani o to "czy Iwona Morawiecka powinna ujawnić swój majątek", próbują sprawę bagatelizować.
Brak jawności majątku Iwony Morawieckiej skłania senatora Kwiatkowskiego do tezy, że Mateusz Morawiecki, a w szczególności jego żona, "ma większy majątek niż by wynikało z dochodów które mają". - Premierze, oburzysz się? Chcesz mnie pozwać? Bardzo proszę, nie musisz mnie pozywać. Wystarczy, że ujawnicie majątek i zadacie kłam - dodaje Krzysztof Kwiatkowski z koła senatorów niezależnych.
O majątku premiera wiadomo tyle, ile ujawnił w oświadczeniach majątkowych. To za ostatni rok jeszcze nie zostało opublikowane na stronach Sejmu. Z ostatniego jawnego wynika, że premier jest właścicielem kilku nieruchomości, których wartość szacuje na ponad siedem milionów złotych. Do tego ma prawie pięć milionów złotych oszczędności.
W programie "Rozmowa Piaseckiego" prowadzący rozmowę z rzecznikiem rządu zwrócił uwagę, że z raportów giełdowych wynika, że w latach 2004-2014 premier Morawiecki zarobił 29 milionów złotych. Pojawia się więc pytanie - gdzie są te pieniądze. Piotr Mueller zbył temat przekonując, że pieniądze premiera zostały zarobione legalnie.
Niedoskonała ustawa
- Ja nie mam prawa ujawniania majątku żony, ale oczywiście, jeżeli będzie taka regulacja, to zrobimy to z przyjemnością natychmiast, bo tutaj absolutnie nie mamy nic do ukrycia - mówił 21 maja 2019 roku Mateusz Morawiecki. Jego słowa padły na kilka miesięcy przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi. Tego samego dnia prezes Kaczyński obiecywał szybkie uchwalenie ustawy. - Będzie trzeba ujawniać majątki także małżonek, osób pozostających we wspólnym pożyciu oraz dorosłych dzieci - zapewniał 21 maja 2019 roku prezes PiS. Sejm uchwalił ustawę dopiero cztery miesiące po tej obietnicy. Już wtedy były wątpliwości, że niektóre przepisy mogą być niezgodne z konstytucją. - Są dlatego niekonstytucyjne, żeby w przyszłości całą tę ustawę w Trybunale Konstytucyjnym odrzucić - mówił we wrześniu 2019 roku Jarosław Urbaniak z PO.
Sejm zajmował się ustawą na miesiąc przed wyborami parlamentarnymi. Na biurko prezydenta trafiła na jeszcze przed wyborami, ale do Trybunału Konstytucyjnego została skierowana już tydzień po wyborach. W Trybunale sprawa przeleżała ponad dwa lata i ostatecznie została uznana za niezgodną z konstytucją. - PiS stworzył takie przepisy dotyczące jawności majątków małżonków polityków, żeby one nie weszły w życie - twierdzi Michał Szczerba z PO.
Po orzeczeniu Trybunału kierowanego przez Julię Przyłębską Prawo i Sprawiedliwość zarzuciło pomysł uchwalania kolejnej ustawy dotyczącej majątków najbliższej rodziny polityków.
Autor: Ewa Koziak / Źródło: Fakty po południu
Źródło zdjęcia głównego: tvn24