Nadal nie wiadomo, co z subwencją dla Prawa i Sprawiedliwości. Wszyscy członkowie PKW pracują nad odpowiedzią dla ministra finansów, który poprosił o interpretację ostatniej uchwały. Już wiadomo, że odpowiedzi będą niejednomyślne.
Sami członkowie Państwowej Komisji Wyborczej przyznają, że za długo już to trwa. - Nie jestem zwolennikiem seriali brazylijskich, ale, rzeczywiście, sprawa dotacji, subwencji dla PiS-u trochę się przeciąga - przyznał członek Państwowej Komisji Wyborczej Paweł Gieras.
CZYTAJ WIĘCEJ: Domański odpowiada Marciniakowi. Kolejne pismo do PKW
Na horyzoncie nie ma rozwiązania. - Atmosfera w Państwowej Komisji Wyborczej jest, mówiąc delikatnie, średnia. Na razie sprawy nie posuwają się za bardzo do przodu - ocenił Tomasz Żółciak, dziennikarz money.pl.
Po grudniowej uchwale PKW, którą każdy rozumiał po swojemu, minister finansów poprosił o jej doprecyzowanie. Odpisał szef Komisji, ale minister chce odpowiedzi całej PKW. Ta miała posiedzenie w tej sprawie, ale decyzji nie ma.
- Ja złożyłem taki wniosek, żeby odpowiedziała cała Państwowa Komisja Wyborcza - powiedział Ryszard Kalisz, członek Państwowej Komisji Wyborczej.
Jak ustalili dziennikarze money.pl, swój projekt odpowiedzi mają mieć i ci, którzy uważają, że PiS-owi nie można wypłacić pieniędzy, i ci, według których mimo wszystko PiS powinien te pieniądze dostać. PKW ma nad tymi projektami dyskutować dopiero 27 stycznia.
- Decyzja o tym, która z nich wyląduje na biurku ministra finansów będzie bardzo trudna i pytanie, czy PKW z jednego klinczu nie przejdzie do innego - wskazał Tomasz Żółciak.
Sprawa dla sądu?
W TVN24 Paweł Gieras, jeden z członków komisji, mówił, że PKW wyda poszerzone wyjaśnienie podstaw uchwały z grudnia. Czy będzie tam sformułowanie: wypłacać albo nie wypłacać? Raczej nie będzie.
- Tak zdecydowanego stanowiska Państwowa Komisja Wyborcza nie może zająć dlatego, że nie jest sądem rozstrzygającym w tej kwestii - powiedział Paweł Gieras.
PKW nie jest sądem i, jak słyszymy, nie może stwierdzić, czy sądem jest Izba Spraw Publicznych i Kontroli Nadzwyczajnej SN, która kazała wypłacić PiS-owi pieniądze. Sądem nie jest także minister finansów. Wracamy do punktu wyjścia. Dlatego członek PKW podrzuca pomysły.
- Dobrze by było, żeby w tej dosyć skomplikowanej sytuacji prawnej wypowiedział się sąd - powiedział Paweł Gieras.
Może minister finansów powinien jednak wydać decyzję o odmowie wypłaty, wtedy PiS mogłoby się odwołać do sądu administracyjnego i można by było czekać na sądowe rozstrzygnięcie. Albo może należałoby umieścić środki przeznaczone dla PiS-u w depozycie sądowym i czekać, czy sąd pozwoli, czy nie pozwoli wypłacić je PiS-owi.
- To wszystko odbywa się tak naprawdę gdzieś poza Kodeksem wyborczym, poza przewidzianymi tam procedurami, a skoro procedur nie ma, no to wszyscy gdzieś w tym wszystkim się gubią. Jakakolwiek decyzja by nie zapadła, czy to ze strony członków PKW indywidualnie czy to ze strony ministra finansów, każdy potem odpowiada prawnie, żeby nie powiedzieć karnie, w związku z tym, jaką decyzję podejmie. Tutaj jest przyczyna tego zblokowania - wskazał Tomasz Żółciak.
CZYTAJ TAKŻE: Nieuznawana izba a wybory prezydenckie. Pojawiło się "rozwiązanie, które można rozważyć"
PiS już grozi ministrowi finansów konsekwencjami. - Każdy dzień zwłoki, każdy dzień, w którym minister Domański podejmuje decyzję o nieprzekazywaniu tych środków, naraża go na odpowiedzialność karną - skomentował Mateusz Kurzejewski, wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości.
Winą za całe zamieszanie poprzedni rządzący obarczają obecnych. - Koalicja 13 grudnia dokonała większego spustoszenia w polskim wymiarze sprawiedliwości niż nawet chyba komuniści po wojnie - stwierdził Marek Suski, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Koalicja Obywatelska odpowiada, że źródła problemu są zupełnie gdzieś indziej. - PiS był specjalistą, jest specjalistą w dezorganizacji państwa - powiedział Jacek Karnowski, poseł Koalicji Obywatelskiej.
- Kto jest odpowiedzialny za ten chaos? Kto stworzył tę izbę w Sądzie Najwyższym, która nigdy nie powinna powstać? - zapytał retorycznie prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Prof. Zoll: nie ma decyzji, która wiązałaby ministra finansów do wypłacenia pieniędzy
Izba Spraw Publicznych i Kontroli Nadzwyczajnej składa się wyłącznie z sędziów powołanych z udziałem nowej, upolitycznionej przez PiS Krajowej Rady Sądownictwa. Izbę, która ma decydować w wielu wyborczych sprawach, kwestionują europejskie trybunały. Dlatego szereg prawników traktuje jej decyzje tak, jakby ich nie było.
- Nie ma decyzji, która wiązałaby ministra finansów do wypłacenia pieniędzy - ocenił prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego i były szef Państwowej Komisji Wyborczej.
PiS przekonuje, że u progu prezydenckiej kampanii niewypłacanie środków to element nieuczciwej wyborczej gry.
- To jest niszczenie opozycji, pozbawianie środków i równości w wyborach prezydenckich, bo o to chodzi, żeby opozycja nie miała środków na prowadzenie kampanii - powiedział Marek Suski. - Jak jest (kandydat - przyp. red.) obywatelski, to chyba ci obywatele powinni pomóc mu finansować tę kampanię - skomentował Kamil Wnuk, poseł Polski 2050-Trzeciej Drogi.
- Im się pieniądze nie należą, bo oni już sobie wypłacili w czasie kampanii te pieniądze z publicznych pieniędzy, między innymi pan Ziobro na reklamówkę i spot wyborczy, i inni politycy - powiedział eurodeputowany Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński.
Na lewicy zdania podzielone
Po lewej stronie sceny politycznej zdania są podzielone. - Uważam, że to jest bardzo niesprawiedliwe, że PiS, po tym, co nawyprawiał w tamtej kampanii wyborczej, miałby dostać pieniądze, ale jest to w tej sytuacji zgodne z prawem, w związku z tym, jaką uchwałę przyjęła PKW - powiedział współprzewodniczący partii Razem Adrian Zandberg.
ZOBACZ TEŻ: Kto jest "hamulcowym" w koalicji? "Pan marszałek Czarzasty na konia wyścigowego nie wygląda"
- Państwowa Komisja Wyborcza musi sobie postawić pytanie, czy jest za tym w przyszłości, żeby na przykład kandydaci kandydujący do Sejmu, będący na przykład ministrami czy wiceministrami w resorcie zdrowia, wydawali pieniądze tego resortu zdrowia na swoją kampanię. Czy tak wolno czy nie wolno - bo to jest całe sedno tego pytania - wskazał Wojciech Konieczny, wiceminister zdrowia, poseł Polskiej Partii Socjalistycznej.
Całe to zamieszanie na razie dotyczy sprawy zwrotu środków za ostatnią kampanię parlamentarną. We wtorek dojdzie do tego jeszcze jeden element, bo kwestionowana Izba Spraw Publicznych i Kontroli Nadzwyczajnej zajmie się skargą PiS-u na odrzucenie przez PKW partyjnego sprawozdania finansowego za cały 2023 rok.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24