Ponad 17 tysięcy zarzutów postawiła prokuratura 46 domniemanym członkom mafii śmieciowej. Służby rozbiły grupę zajmującą się przestępstwami skarbowymi, wyłudzeniami podatków i przewożeniem niebezpiecznych odpadów. Sąd zdecydował o aresztowaniu 13 spośród zatrzymanych.
Na jednym z wysypisk koło Inowrocławia miały być składowane śmieci mieszkańców gminy Pakość, ale biznes przejęła mafia. W pięć lat wypełniła po brzegi miejsce, które miało wystarczyć mieszkańcom na kilkadziesiąt lat.
- Ta grupa zwoziła odpady niebezpieczne. Te, które właśnie mają podlegać ścisłym restrykcjom, na zwykłe składowiska odpadów, które w swoim przeznaczeniu takich odpadów mieć nie mogą - informuje Krzysztof Wrześniowski, rzecznik Centralnego Biura Śledczego Policji.
Ta grupa, odpowiedzialna - jak informuje dziennikarz "Superwizjera" TVN - także za nielegalne wysypiska we Wrocławiu czy w Rudnej Wielkiej na Dolnym Śląsku, została rozbita. W śledztwie toczącym się już cztery lata udało się zatrzymać 46 osób, które łącznie usłyszały 17 tysięcy zarzutów.
- Polegały między innymi na składowaniu odpadów w miejscach do tego nieprzeznaczonych, czy też na przykład poświadczaniu nieprawdy w kartach odbioru odpadów, a więc w dokumencie, który potwierdzał przekazanie odpadów uprawnionemu podmiotowi - mówi Katarzyna Calów-Jaszewska z Prokuratury Krajowej.
Skala jest zatrważająca
- Jeżeli chodzi o to konkretne śledztwo, ono się zaczęło w Prokuraturze Regionalnej w Łodzi. (...) Ono obejmowało 700 firm - przekazuje Maciej Kuciel, dziennikarz "Superwizjera" TVN.
Na razie 13 osób trafiło do aresztu. Zarzuty usłyszało czworo przywódców tej grupy, ale też szeregowi pracownicy firm.
- Byli to kierowcy samochodów, były to osoby, które nadzorowały wysypiska śmieci, były to osoby, które zajmowały się dokumentacją, również fałszowaniem tej dokumentacji - wskazuje Krzysztof Wrześniowski.
- Są to ludzie, którzy zajmują różne stanowiska, zarówno prezesi spółek, jak również osoby, które zajmują stanowiska w urzędach, a także po prostu pospolite osoby - mówi oficer operacyjny.
To nie jest koniec zatrzymań w tym jednym gangu. - Do tej pory mamy zatrzymanych 46 osób, ale to jeszcze nie jest koniec, kolejne zatrzymania są tak naprawdę tylko kwestią czasu - mówi Krzysztof Wrześniowski.
Mafia śmieciowa zastąpiła mafię VAT-owską?
Co ważne, ta mafia śmieciowa zajmowała się nie tylko składowaniem bardzo niebezpiecznych, w tym rakotwórczych, odpadów na zwykłych - legalnych albo nielegalnych - wysypiskach. Zajmowała się także wyłudzaniem podatku VAT.
- Jedna z osób podejrzanych wystawiła nierzetelne faktury, 600 nierzetelnych faktur, na łączną kwotę 11 milionów złotych - wskazuje Katarzyna Calów-Jaszewska.
To nie jest przypadek - słyszymy od byłego policjanta. - Mafia śmieciowa w jakiś sposób zastąpiła mafię VAT-owską. Mało tego, wiele osób, które kiedyś zajmowały się wyłudzaniem właśnie podatku VAT, tworząc tę mafię VAT-owską, w tej chwili tworzy tak zwaną mafię śmieciową - zwraca uwagę Dariusz Nowak, były policjant.
Sprawą zajmuje się CBŚP i łódzki wydział Prokuratury Krajowej. Takich historii w całym kraju jest więcej. Dziś w Polsce może być od 200 do 300 nielegalnych składowisk. Słyszymy o nich najczęściej wtedy, kiedy wybuchają na nich pożary, ale zagrożeniem są cały czas.
- Skala tego jest zatrważająca i olbrzymia. Można powiedzieć, że to są hektary, tysiące hektarów, jeśli chodzi o cały kraj - mówi wprost oficer operacyjny zajmujący się tą sprawą.
Przypomnijmy, dwa lata temu reporterzy TVN24 dotarli do informacji o dzikich wysypiskach, w których składowano tak zwane wody czerwone, czyli bardzo niebezpieczne odpady pochodzące z państwowej spółki Nitro-Chem.
ZOBACZ TEŻ: "Gdy ucichła wrzawa medialna, Nitro-Chem wycofał się z porozumienia". Podatnicy zapłacili za posprzątanie
- Pokazaliśmy proceder, jak zarabiać duże pieniądze na odpadach niebezpiecznych. Recepta jest właściwie prosta, bo utylizowanie odpadów niebezpiecznych jest bardzo drogie, to są gigantyczne pieniądze, ale można też wziąć takie odpady, odebrać od firmy i wywieźć na dzikie składowisko - mówi Olga Orzechowska, współautorka reportażu "Wody czerwone", dziennikarka "Czarno na białym" TVN24.
Ministerstwo obiecuje, że pomoże
Po emisji reportażu także doszło do zatrzymań osób zaangażowanych w organizację dzikich składowisk. Nawet jeśli winni trafiają za kratki, zostają po nich wysypiska, z którymi nie ma co zrobić, bo utylizacja kosztuje. Płacą gminy, ministerstwo obiecuje, że pomoże.
- Sprzątamy odpady od najbardziej niebezpiecznych, rakotwórczych, które znajdują się z bezpośrednim otoczeniu ludzi. Mamy te 32 pierwsze miejsca wyznaczone pod kątem właśnie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia ludzi - mówi Paulina Hennig-Kloska.
W tym roku Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce przeznaczyć na likwidację takich składowisk 300 milionów złotych. Tymczasem tylko utylizacja jednego składowiska, od którego zaczęliśmy ten materiał, może kosztować nawet 10 miliardów złotych.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24