Wybory do Kongresu Stanów Zjednoczonych, które odbędą się 6 listopada, mogą być najbardziej przełomowe w tym stuleciu. Chodzi o coś więcej, niż o to, czy Donald Trump będzie miał poparcie w parlamencie. Chodzi o to, czy nowy parlament nie rozpocznie wobec niego procedury impeachmentu. Dlatego mobilizacja wśród polityków i wśród wyborców jest bardzo duża.
Oglądaj "Fakty o Świecie" od poniedziałku do piątku o 20:20 w TVN24 BiS
Ostatnie godziny kampanii wyborczej i starcie gigantów - pojedynek między między Donaldem Trumpem i Barackiem Obamą.
- Te wybory zdecydują, czy dalej będziemy budować wyjątkowy dobrobyt, który stworzyliśmy, czy pozwolimy, by radykalni demokraci wielkim młotem zburzyli naszą gospodarkę i naszą przyszłość - przekonuje Donald Trump.
- Słyszę republikanów chwalących się świetnym stanem gospodarki. Jak myślicie, kiedy to się zaczęło? To dzięki naszej polityce - odpowiadał korespondencyjnie Barack Obama.
Karawana strachu
Najwięcej emocji w Ameryce budzi ostatnio karawana kilku tysięcy imigrantów z Ameryki Środkowej maszerujących w stronę amerykańskiej granicy. Pierwsi z nich dotarli już do stolicy Meksyku.
- Zostanę w Meksyku, jeśli dadzą mi pozwolenie, papiery. Jeśli nie, celem są Stany Zjednoczone - mówi imigrant w Hondurasu, Olvin Colindres.
Władze Meksyku zaoferowały imigrantom z karawany tymczasowe dokumenty i pozwolenie na pracę. Według szacunków organizacji pomocowych do amerykańskiej granicy dotrzeć może około 20 procent z kilku tysięcy maszerujących. Na granicy już czekają na nich żołnierze.
- Zauważyłem, że rozwijany jest ten piękny drut kolczasty. A drut kolczasty - używany właściwie - może stanowić piękny widok. Kobiety chcą bezpieczeństwa dla rodzin, w swojej okolicy, wspaniałych szkół dla swoich dzieci. A brutalni przestępcy, o których mówimy, powinni trafić do więzienia albo zostać wyrzuceni z naszego kraju - uważa Donald Trump.
- Od dwóch tygodni mówią nam, że największym zagrożeniem dla Ameryki jest grupa biednych, nędznych, bez grosza przy duszy, głodnych uchodźców, tysiące mil od nas - kpi Barack Obama.
Szansa na impeachment
I republikanie, i demokraci, mają świadomość, że wybory 6 listopada zdecydują o kształcie Ameryki na najbliższe lata. Przejęcie Izby Reprezentantów dałoby demokratom szansę na blokowanie pomysłów Donalda Trumpa, a przejęcie obu izb dałoby szansę nawet na rozpoczęcie procedury impeachmentu - czyli usunięcia prezydenta ze stanowiska.
W Izbie Reprezentantów do wzięcia są wszystkie 435 miejsc. W Senacie 35 ze 100 miejsc. Obecnie Republikanie kontrolują obie izby i jest mnóstwo skomplikowanych równań, które pokazują, jak demokraci mogliby przejąć kontrolę. Jeśli w Izbie Reprezentantów demokraci zdołają przejąć od republikanów 23 miejsca, to będą kontrolować tę izbę. W Senacie muszą przejąć dwa miejsca, ale to nie jest bardzo prawdopodobne.
Będzie rekordowa frekwencja?
Wybory w środku kadencji prezydenta zwykle są referendum na temat polityki urzędującego prezydenta. A Donald Trump budzi wyjątkowe emocje, stąd po obu stronach politycznego sporu jest poczucie, że to głosowanie jest najważniejszym od lat. Sondaże sprzyjają demokratom.
- Najważniejsze, by głosować poszli młodzi ludzie i kobiety, bo przez niegłosowanie mamy teraz ten bałagan - uważa Stacie Lee Banks, zwolenniczka Partii Demokratycznej.
- Trumpowi na nas zależy, zależy mu na Georgii, zależy mu na wszystkich w Stanach Zjednoczonych. Takiej osoby, takiej polityki, potrzebujemy - uważa Billie Robinson, zwolenniczka Partii Republikańskiej.
Amerykanie zdecydują nie tylko o składzie Kongresu, wybiorą też 39 gubernatorów. Ponad 34 miliony wyborców już zdecydowało, bo w wielu stanach jest wcześniejsze głosowanie.
Autor: Katarzyna Sławińska / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS