Ukraina bohatersko broni się już od ośmiu miesięcy. Ta wojna toczy się nie tylko na froncie, ale również w sieci. Przez lata na Rosję w zakresie internetowej propagandy, kłamstwa i manipulacji nie było mocnych. Zmieniło to NAFO - międzynarodowy sojusz, którego siłą są humor, absurd, błyskotliwość i szczera radość, że można pomóc Ukrainie. Materiał "Faktów o Świecie" TVN24 BiS.
Opłacane przez państwo oddziały internetowych trolli, czy hakerzy włamujący się do komputerów najważniejszych firm i instytucji - w tym przez lata Rosja była mroczną, internetową potęgą. Rosjanie skłócali społeczeństwa na forach internetowych i próbowali mieszać się w wybory w kolejnych krajach. Ale trafiła kosa na kamień, a dokładniej na NAF - Północnoatlantycką Organizację Kolesi. Skojarzenie z NATO nie jest przypadkowe, bo ten sojusz internautów z całego świata postawił sobie jeden cel: walczyć z rosyjską dezinformacją.
- Problem był zawsze taki, że wszyscy próbowali grać z Rosjanami w ich własną grę. To nigdy nie wychodziło na dobre, bo to przeważnie był wyścig z czasem. Kto pierwszy, ten lepszy. Ale teraz jest taka sytuacja, że nie ma farmy, jest około 80 tysięcy ludzi. Oni (Rosjanie - przyp. red.) z tym po prostu nie mają jak walczyć - mówi pochodzący z Polski Kama z NAFO.
- W NAFO chodzi o obronę demokracji i niepodległości Ukrainy w tych trudnych czasach - opowiada Jordan Maris, samozwańczy przedstawiciel NAFO przy Unii Europejskiej.
Kluczem w tej historii jest absurd. Każdy członek NAFO kryje się za awatarem - portretem z popularnym "piesełem" japońskiej rasy shiba inu, który swoim absurdem od ponad dekady podbija internet. "Kolesie", odziani w różne mundury, wyśmiewają w mediach społecznościowych Rosjan.
Przykłady akcji
Niedawno ukraiński wiceminister polityki społecznej opublikował zdjęcie córki, która znowu musiała spędzić noc w piwnicy przez bombardowanie stolicy. Rosyjskie trolle zaczęły obrażać polityka, a że ten miał ważniejsze sprawy na głowie, wezwał odsiecz. "Proszę NAFO o współpracę przy walce z rosyjskimi propagandystami w komentarzach. Teraz pracuję i nie mogę sobie z nimi poradzić" - napisał w mediach społecznościowych.
Kolesie z NAFO przybyli natychmiast i to masowo. Rosjanie zostali przepędzeni.
Jak działa NAFO?
Jak działa NAFO? W skrócie - chętni mogą wysłać datek. Pieniądze będą wydane w słusznej sprawie, a darczyńcy - obok satysfakcji - otrzymają też własną NAFO-wską tożsamość, by pod jej szyldem walczyć z imperium zła. Obecnie nad awatarami, które powstają zgodnie z wytycznymi darczyńców, pracuje około stu osób, a do ukraińskiego wojska płynie coraz więcej pieniędzy. - Na chwilę obecną to będzie jakieś półtora miliona dolarów. Za to były kupione różne rzeczy – od kamizelek (...), drony, hełmy, pojazdy - mówi Kama.
Awatarami stworzonymi przez NAFO mogą pochwalić się między innymi minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow, amerykański kongresmen Adam Kinzinger czy premier Estonii Kaja Kallas. Ukraińskie ministerstwo obrony nawet podziękowało NAFO za walkę z rosyjskimi trollami. - Wszystko, co robimy, jest jasne i ma bardzo dobre fundamenty. Dlatego moim zdaniem ludzie pokochali ten ruch. Ponadto nasze postacie są bardzo rozpoznawalne. Udowodniliśmy, że nasza pomoc dociera tam, gdzie jest potrzebna - tłumaczy Jordan Maris.
NAFO udowodniło także, że rosyjskie farmy trolli to kolosy na glinianych nogach. Propaganda nie jest w stanie poradzić sobie z ironią. W tej internetowej wojnie Rosja odnosi sromotną porażkę. - Ich propaganda jest strasznie poważna. Bierze wszystko strasznie na poważnie. Jeżeli wprowadzi się taki element satyry, cynizmu i ogólnie surrealizmu na taką skalę, to oni nie będą mogli sobie z tym poradzić. Oni nie po prostu nie rozumieją, że ktoś sobie robi z nich żarty. Dla nich wszystko jest zawsze na poważnie i teraz jesteśmy w takiej sytuacji, gdzie znacząca większość z nich po prostu wierzy, że jesteśmy z pewnej 3-literowej agencji - wyjaśnia Kama.
Autor: Hubert Kijek / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS