Imigranci z Sudanu trafiają w ręce libijskich przemytników. Są przez nich torturowani, bici i podpalani. Wszystko rejestruje kamera, a nagrania trafiają do rodzin imigrantów wraz z listem, w którym przemytnicy w zamian za ocalenie ich życia ,żądają okupu. Zdjęcia dla osób o mocnych nerwach. Materiał "Faktów z Zagranicy" TVN24 BiS.
Oglądaj "Fakty z Zagranicy" od poniedziałku do piątku o 19:55 w TVN24 BiS
Słychać tylko świst bicza. Na nagie, zakrwawione plecy sudańskich niewolników spada cios za ciosem. Gehenna zadaje się nie mieć końca. Mężczyźni krzyczą z bólu i zwijają w konwulsyjnych drgawkach.
Takie sceny widać na nagranym przez libijskich handlarzy ludźmi wideo. Ma ono zmusić rodziny porwanych do zapłacenia okupu.
- Było jeszcze inne wideo, na którym człowiek był torturowany płonącą benzyną, która skrywała mu po plecach - mówi reporterka CNN Nima Elbagir.
Tych porywaczy na szczęście udało się złapać. Niestety podobnych grup są w Libii dziesiątki, a brudny biznes kwitnie w najlepsze.
- Są setki albo tysiące przetrzymywanych zakładników. Migranci próbują przedostać się przez Libię, aby realizować swoje marzenia o Europie - dodaje reporterka CNN.
Handel ludźmi kwitnie
Marzenia bardzo często kończą się na targu niewolników. Cena za migranta waha się od 200 do 500 dolarów.
- Tak, niestety, w Libii dochodzi do przerażających nadużyć. Ale to nic nowego. Ten proceder trwa od lat - mówi Filippo Grandi, Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców.
Okup wymuszany jest torturami.
- Razili więźniów prądem i bili kolbami Kałasznikowów. Słychać był okropny krzyki - wspomina Mariam z Erytrei.
Ci, którzy wymknęli się porywaczom, muszą przeprawić się przez Morze Śródziemne. Droga do Europy jest jednak coraz trudniejsza. Na liche i przeciążone pontony przemytników, czeka solidnie wyposażona, libijska straż przybrzeżna. Złapani migranci trafiają to obozów.
Podobne piekło przeszło już tysiące migrantów. Amnesty International mówi o cichym przyzwoleniu Unii Europejskiej, która chce zatrzymać napływ ludzi za wszelką cenę.
Źródło: Fakty z zagranicy TVN24 BiS