Widać ją na szpitalnych oddziałach, widać w miejskich ściekach. Mamy kolejną falę zachorowań na COVID-19. Uderza głównie w dzieci i może potrwać aż do maja. Objawy są inne niż w przypadku poprzednich fal, a przebieg bywa łagodniejszy. Ale trzy lata od ogłoszenia pandemii, koronawirus wciąż z nami jest. I wciąż jest wrogiem, którego nie należy lekceważyć.
Siadając do badania poznańskich ścieków, biolog Jakub Śnieżek, spodziewał się przykrych wyników, ale nie aż tak. Odkryto w nich znaczny wzrost wirusa SARS-CoV-2. W ostatnich tygodniach nagromadziło sie go tam rekordowo dużo. Dwa razy więcej niż rok temu. - Bardzo nas to zaskoczyło. Wydawałoby się, że pandemia już powoli odpuszcza, ale tak nie jest, jak widać. To też widać na przykładzie zajętych łóżek w szpitalach - mówi Jakub Śnieżek, biolog z AQUANET Laboratorium.
Na oddziale zakaźnym dla dzieci połowę łóżek zajmują niemowlęta. - COVID-19 stał się chorobą wieku dziecięcego. Większość to są dzieci do pierwszego roku życia właśnie z tego powodu, że one po raz pierwszy się stykają z wirusem SARS-CoV-2 i one chorują najciężej - wyjaśnia Lidia Stopyra, lekarka kierująca Oddziałem Chorób Infekcyjnych i Pediatrii w Szpitalu Specjalistycznym imienia Stefana Żeromskiego w Krakowie.
"Nie warto chorować"
Dzieci, w przeciwieństwie do dorosłych, nie nabyły przed nim odporności i nie zostały zaszczepione. Ale i zaszczepiona epidemiolożka, prof. Joanna Zajkowska, przekonała się, że z Krakenem - to najnowsza mutacja SARS-CoV-2 - nie ma żartów. Już wychodzi z choroby. - Pamiętam, że człowiek ma 207 kości. Wszystkie czułam, z zębami włącznie. Naprawdę nieprzyjemne doznanie. Nie warto chorować, wyrwane parę dni z życiorysu - mówi profesor Joanna Zajkowska, epidemiolożka z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Bez czwartej dawki szczepionki mogło być gorzej, dlatego profesor gorąco do szczepień zachęca. Osoby z objawami infekcji powinny się testować. Te z COVID-19 bezwzględnie powinny zostać w domu. Sama profesor, w poniedziałek wróci na oddział pełen seniorów z COVID-19. - Ten COVID-19, pozornie łagodny, może pogorszyć na przykład chorobę zasadniczą. W związku z tym ta informacja jest bardzo ważna. Izolujmy się - apeluje profesor Joanna Zajkowska.
Alarmujące dane
Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że w zeszłym tygodniu koronawirusem zakaziło się ponad 19 tysięcy osób. W tym prawie 5000 zachorowało ponownie. 91 osób zmarło.
Dokładnie trzy lata temu Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła, że mamy pandemię. Dziś COVID-19 jest inny, ale wciąż jest. - Wirus, początkowo powodujący dramatycznie ciężkie zapalenia płuc, z obrzękiem płuc, zatorowością, zmienił sie na wirusa bardziej podobnego do choroby grypowej czy przeziębieniowej. Niemniej jednak nie powinniśmy dać się oszukać, bo ten wirus uruchamia procesy niebezpieczne - wyjaśnia doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw Zagrożeń Epidemicznych.
Wirus mutuje, zmieniają sie objawy. Ostatnio mało osób skarży się na zanik smaku czy węchu. Mali pacjenci szpitala im. Żeromskiego w Krakowie mają objawy neurologiczne. - Mogą wystąpić drgawki, mogą wystąpić zaburzenia równowagi, zdarzają się też poważniejsze objawy jak na przykład niedowłady czy też zaburzenia świadomości - mówi Lidia Stopyra.
Nie ma złudzeń. COVID-19 z nami zostanie. Najnowsza fala może potrwać nawet do maja.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN