W Salwadorze znajduje się największe więzienie w Ameryce Łacińskiej. Trafiają tam mordercy, gwałciciele i członkowie gangów. Mowa o Centrum Odosobnienia Terroryzmu - CECOT. Więzienie otwarto w ubiegłym roku. Może pomieścić 40 tysięcy osób i zapełnia się błyskawicznie, bowiem w kraju o jednym z najwyższych wskaźników zabójstw na świecie od dwóch lat panuje stan wyjątkowy. Amnesty International przestrzega, iż Salwador doświadcza "stopniowego zastępowania przemocy gangów przemocą państwową". Społeczeństwo jednak taką politykę popiera - pierwsze dane mówią o spadku przestępczości. Telewizji CNN jako jedynej udało się dostać do strzeżonego kompleksu i pokazać, w jakich warunkach przebywają osadzeni.
Do momentu wejścia przez drzwi więzienia nie miałem świadomości, co może mnie spotkać wewnątrz. Nagle zobaczyłem dziesiątki par oczu skierowanych wprost we mnie. Ci ludzie to najbrutalniejsi przestępcy, "najgorsi z najgorszych". Na ciałach noszą tatuaże przypominające o ich mrocznej przeszłości. Wyczuwalna jest atmosfera napięcia i niepokoju. Jak mówią zarządzający więzieniem, nie może tu być za miło.
Nie ma materaców, nie ma prześcieradeł. Żeby skorzystać z łazienki, jest miska, którą można nabrać wody. Obok stoi beczka z wodą pitną.
To rzadka okazja obejrzenia więzienia dla najgorszych przestępców. Miejsce znane jest jako CECOT. Przed celami zawsze stoją strażnicy. Gdy spojrzymy w górę, widać korytarz, na którym również stoją uzbrojeni strażnicy.
Światło pali się całą dobę. To więzienie jest jak odizolowana twierdza. Położone jest w otoczeniu gór, półtorej godziny jazdy od stolicy.
Mimo że towarzyszy nam oddelegowany urzędnik, po drodze zatrzymujemy się do kontroli, gdzie przeszukują nasze bagaże, po czym możemy jechać dalej. Tuż przed naszym celem stajemy na kolejnym punkcie kontrolnym. Zbliżamy się do bramy. W tym momencie urywa się zasięg telefonów komórkowych. Następnie czeka nas dokładna kontrola.
80 osadzonych w jednej celi
Mamy okazję zobaczyć ten ogromny obiekt. Zajmuje on obszar siedmiu stadionów piłkarskich. To jak kilka więzień w jednym. Kompleks otaczają trzy pierścienie ogrodzeń. Zewnętrzny mur ma dziewięć metrów wysokości. Na nim jest trzymetrowe ogrodzenie z siatki - pod napięciem 15 tysięcy woltów.
Personel liczy ponad tysiąc osób. Są tam strażnicy więzienni, policjanci i żołnierze. Osadzeni przebywają w jednym z ośmiu sektorów.
Dyrektor mówi mi, że gdy więźniowie znajdą się w jednym z tych sektorów, nigdy go nie opuszczają. Wszystko odbywa się w środku, w tym wizyty lekarskie, wszelkiego rodzaju spotkania z prawnikami oraz rozprawy sądowe.
W każdym sektorze jest ponad dwadzieścia cel. W pojedynczej celi przebywa średnio 80 osadzonych. - To nie jest pięciogwiazdkowy hotel, ale dają jedzenie trzy razy, dają ci jakieś zajęcia. Chodzisz na ćwiczenia. Jest też czas na modlitwę - mówi Marvin Vásquez, jeden z więźniów.
Większość z osadzonych ma na sobie ślady przynależności do któregoś z gangów. To one przez lata terroryzowały kraj, dokonując brutalnych aktów przemocy.
"Musisz zabijać ludzi, musisz okradać, musisz to robić, żeby przeżyć"
Rozmawiamy z 41-letnim Marvinem Vásquezem. Jest skuty i cały czas pilnowany. Należał do gangu MS-13, ma tatuaże symbolizujące przynależność do organizacji przestępczej. - Musisz zabijać ludzi, musisz okradać, musisz to robić, żeby przeżyć - twierdzi.
Zajęcia trwają zaledwie 30 minut dziennie. Pozostałe 23,5 godziny są zamknięci w celach. Na więźniów, którzy stosują przemoc wobec innych osadzonych bądź wobec strażników, czeka karcer.
W karcerze jedyne światło wpada przez mały otwór w suficie. Osadzeni mogą tam siedzieć nawet przez 15 dni.
Dyrektor wspomniał, że wiele osób będzie zgłaszać obawy z perspektywy przestrzegania praw człowieka i ewentualnych jego nadużyć. Jednak jest spokojny o krytykę, bowiem na co dzień widzi to, przez co ci ludzie przechodzą, i co nazywa odpowiednią karą.
Nawet do odciętych od społeczeństwa więźniów docierają szczątkowe informacje z zewnątrz. - Słyszałem o tym, że to nowy Salwador. Wygląda zupełnie inaczej - mówi Marvin Vásquez.
Od dwóch lat trwa w Salwadorze stan wyjątkowy
Ten nowy Salwador to kraj rządzony przez prezydenta Nayiba Bukele. Objął on władzę w 2019 roku. Ponad dwa lata temu ogłosił budzący kontrowersje stan wyjątkowy.
Poskutkowało to drastycznym spadkiem przestępczości. Widzimy akcję służb na jednym z osiedli. Uczestniczy w niej dwa i pół tysiąca funkcjonariuszy, policjantów i żołnierzy. Akcja potrwa całą noc, tak długo, aż wyłapią wszystkich kryminalistów.
Krytycy rządów Bukele przekonują, że jego gabinet ma szeroki wachlarz możliwości tłumienia wszelkich głosów sprzeciwu. W ubiegłym tygodniu Departament Stanu USA obniżył stopień ryzyka podróży do Salwadoru, powołując się na "znaczne obniżenie wskaźnika przestępczości".
W piśmie czytamy również, że nadzwyczajne środki bezpieczeństwa wdrażane przez władze dają możliwość zatrzymywania każdego podejrzanego o działalność przestępczą i działanie w gangu oraz na zawieszenie jego konstytucyjnych praw.
Mimo to większość osób, które spotykamy, wydaje się być niezrażona tym dodatkowym pokazem siły. Zapytałem jednego z mieszkańców, czy nie czuje się zaniepokojony obecnością żołnierzy tuż przy jego drzwiach. Odpowiedział, że wręcz przeciwnie. Czuje się bezpiecznie.
Odsetek więźniów w Salwadorze jest jednym z najwyższych na świecie. Najgroźniejsi przestępcy trafiają do CECOT. Tam często trafia się na dożywocie.
- Zrobiliśmy złe rzeczy, surowo za to płacimy, odsiadując wyrok - mówi Marvin Vásquez. Dla wielu osób z zewnątrz to więzienie jest symbolem wolności w - jak mówią - "nowym Salwadorze".
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: CNN