Szczepionki na COVID-19 są bardzo nowoczesne - nie zawierają osłabionej wersji wirusa, lecz informację genetyczną o jednym z jego kluczowych białek. Komórki organizmu u zaszczepionej osoby produkują białko, a układ immunologiczny uczy się neutralizować patogeny zawierające to białko - czyli koronawirus SARS-CoV-2. Informację koduje mRNA, a nie DNA, więc nasz własny genom nie może być nadpisany.
Żeby zrozumieć, jak działają szczepionki przeciw koronawirusowi, trzeba puścić wodze wyobraźni.
- Jakbyśmy sobie wyobrażali, że statek kosmiczny dokuje do stacji kosmicznej - opisuje prof. Joanna Zajkowska, podlaski wojewódzki konsultant w dziedzinie epidemiologii.
Na początek warto zauważyć, że szczepionka przeciwko koronawirusowi powinna być spełnieniem marzeń antyszczepionkowców. Jej zawartość wygląda bowiem tak, jakby koncerny farmaceutyczne zrobiły antyszczepionkowcom prezent.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
- Proces produkcji jest szybszy, łatwiejszy i czystszy - podkreśla prof. Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Nie zawiera dodatków konserwujących, nie zawiera resztek hodowli komórkowych - wymienia prof. Joanna Zajkowska.
Szczepionka mRNA nie zawiera też koronawirusa. - Nie stanowi ryzyka zakażenia wtórnego tym szczepem szczepionkowym - podkreśla prof. Krzysztof Pyrć. - To nie jest bandyta, tylko to jest, że tak powiem, list gończy - opisuje prof. Joanna Zajkowska.
Czym jest szczepionka mRNA?
Nowa technologia budzi obawy laików, ale i podziw ekspertów. - Bardzo wysoki poziom technologiczny. Muszę powiedzieć, że ja jestem zafascynowana - mówi prof. Joanna Zajkowska. - Technologia mRNA jest zupełnie bezpieczna - dodaje epidemiolog prof. Maria Gańczak.
To technologia, która była opracowywana dla chorych na nowotwory. - Bardzo zręcznie i bardzo naturalnie naśladuje nasze mechanizmy odpornościowe - ocenia prof. Joanna Zajkowska.
Naukowcy zbadali koronawirusa i rozszyfrowali informacje o jego kolcu. W laboratorium sztucznie wytworzyli mRNA, czyli informację o tym, jak wygląda białko tego kolca. To właśnie "list gończy". Żadna ze szczepionek nie zawiera koronawirusa. To tak, jakbyśmy do domu wpuścili nie bandytę, a jedynie jego rysopis.
Jak wpuszczamy go do organizmu? Szczepionka Pfizera i Moderny "list gończy" umieściła w cząsteczce tłuszczu, AstraZeneca zaś - w zneutralizowanym adenowirusie, który u szympansa powoduje przeziębienie.
Tak opakowany "list gończy" jest pochłaniany przez nasze komórki, organizm sam produkuje poszukiwane białko, a układ immunologiczny uczy się na nim, jak się przed bandytą bronić - i tak pojawiają się przeciwciała.
- Nie ma tego ryzyka, że po szczepionce my się rozchorujemy - mówi prof. Krzysztof Pyrć.
Chociaż mRNA brzmi prawie jak DNA, to są to dwie różne substancje. Co oznacza, że szczepionka nie zmieni naszych genów. Jak podkreśla prof. Krzysztof Pyrć, nie ma na to "absolutnie żadnej szansy".
To prawda, że szczepionka była testowana bardzo szybko, ale w pośpiechu nie pominięto żadnej fazy testów.
- W sytuacji pandemii dopuszczone jest łączenie faz, co nie oznacza absolutnie pominięcia. Jest to po prostu tylko skrócenie czasu - zapewnia dr hab. n. med. Aleksandra Zasada, kierownik Zakładu Badania Surowic i Szczepionek NIZP-Państwowego Zakładu Higieny.
Również weryfikacja badań odbywała się w tej wyjątkowej sytuacji znacznie sprawniej. Niezależne instytucje nie czekały na końcowy raport. - Były już powiadamiane o kolejnych etapach pracy nad szczepionką - mówi prof. Maria Gańczak.
Nasi rozmówcy chcą się zaszczepić na COVID-19.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24