Podejrzany statek na Bałtyku to tym razem tylko ćwiczenia w ramach operacji pod kryptonimem "Strażnik Bałtyku-25". Podczas tych ćwiczeń Straż Graniczna próbuje wejść na jego pokład. Zaraz po niej przypływają żołnierze i komandosi. W pobliżu są łodzie Formozy, a w powietrzu snajperzy GROM-u.
Jeden z cywilnych statków wyłącza transponder radarowy i wykonuje podejrzane manewry - to ćwiczenia, ale mocno osadzone w nowej bałtyckiej rzeczywistości. - To jest bardzo realistyczny scenariusz, który obserwujemy w tej chwili na Bałtyku już od jakiegoś czasu - zaznacza kmdr Artur Kołaczyński, szef Sztabu Centrum Operacji Morskich.
Działania podejmują łodzie patrolowe Straży Granicznej. Funkcjonariusze próbują wejść na pokład jednostki. - Morski Oddział Straży Granicznej co do zasady działa w rejonie polskich obszarów morskich. To jest teren, na którym my możemy dokonywać kontroli statków. W ustawie o Straży Granicznej jest zawarty artykuł, który pozwala nam wezwać polskie siły zbrojne do pomocy w określonych przypadkach - podkreśla mł. chor. Katarzyna Przybysz z Morskiego Oddziału Straży Granicznej.
Na wezwanie o wsparcie odpowiadają Marynarka Wojenna i Siły Specjalne. Na niebie pojawia się samolot rozpoznawczy Bryza. Załoga gromadzi informacje o podejrzanej jednostce. Z portu wojennego w Gdyni w morze wychodzi fregata ORP Generał Tadeusz Kościuszko. Na pokładzie są między innymi strzelcy wyborowi i marynarze z grupy boardingowej.
W pobliżu pojawiają się szybkie łodzie jednostki specjalnej Formoza. Z pokładów śmigłowców Black Hawk operacje zabezpieczają snajperzy GROM-u. Morscy komandosi dostają się na pokład i przejmują kontrolę nad statkiem. Po chwili dołączają do nich marynarze z Kościuszki.
Zachodzi podejrzenie, że z pokładu statków wyrzucono do wody nieznany ładunek. Dlatego pod wodę zostają spuszczone bezzałogowe pojazdy rozpoznawcze.
"Strażnik Bałtyku-25" to nie tylko ćwiczenia, to także pokaz siły. - Liczymy na to, że zademonstrujemy naszemu przeciwnikowi, że jesteśmy gotowi na wszelkie scenariusze i nie zawahamy się realizować naszych zadań bez względu na to, jakie siły i środki zaangażuje po to, żeby nam zaszkodzić - mówi kmdr Piotr Smela, dowódca Dywizjonu Okrętów Bojowych, 3. Flotylla Okrętów w Gdyni.
Akty sabotażu na Bałtyku
W ostatnich miesiącach na Bałtyku regularnie dochodzi do aktów sabotażu z udziałem powiązanych z Rosją jednostek. W odpowiedzi NATO tworzy Straż Bałtycką. Dołączą do niej cztery polskie okręty. Równocześnie Polska już prowadzi na swoich wodach operację "Zatoka".
- Polega ona na monitorowaniu tego, co się dzieje, na przewidywaniu zagrożenia i na fizycznej bytności okrętu w morzu, na patrolowaniu, na byciu w gotowości do reagowania - wyjaśnia wiceadm. Krzysztof Jaworski, dowódca Centrum Operacji Morskich.
Nowe zagrożenia wymagają nowych procedur i nowych środków. Jeszcze niedawno Marynarka Wojenna RP była najbardziej niedocenianym i niedofinansowanym rodzajem polskich sił zbrojnych. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że znalazła się w centrum uwagi, bo Bałtyk okazał się akwenem, na którym toczy się cicha rywalizacja między Rosją a NATO.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: st. chor. sztab. mar. Piotr Leoniak 3. Flotylla Okrętów w Gdyni