Nie żyje Jan Lityński. Zmarł w niedzielę w wieku 75 lat. Na polskiej drodze do wolności był niemal od zawsze. W 1968 roku organizował studenckie protesty. Wyrzucony z uczelni trafił do więzienia. W PRL-u był członkiem Komitetu Obrony Robotników i NSZZ "Solidarność".
Nikt nie przypuszczał, że rozmowa z Piotrem Jaconiem na początku roku będzie ostatnim wywiadem Jana Lityńskiego.
Śmierć przyszła nagle. Polityk utonął w niedzielę, gdy spacerował z psami nad Narwią i załamał się pod nimi lód. Do wypadku doszło na Narwi w okolicach Pułtuska, gdzie wciąż trwają poszukiwania ciała Lityńskiego.
- Cały Janek. Te psy były dla nich strasznie ważne i stracił życie, i to taki człowiek: o takiej odwadze, o takim harcie ducha, ratując tego psiaczka - mówi Zbigniew Janas, działacz opozycji z czasów PRL.
Był działaczem opozycji antykomunistycznej
We współczesnej Polsce nie ma ważnego wydarzenia, w którym Jan Lityński nie odegrałby choćby najmniejszej roli.
W wieku 22 lat - na półtora roku - trafił do więzienia za organizację manifestacji studentów w marcu 1968 roku. W drugiej połowie lat 70. działał w Komitecie Obrony Robotników.
W 1980 roku, po utworzeniu NSZZ "Solidarność", był jednym z doradców władz związku, a w stanie wojennym został internowany do września 1982, później aresztowany.
Miejsce przy Okrągłym Stole i w końcu start w pierwszych częściowo wolnych wyborach, to tylko finał ponad 20-letniej działalności.
- On po prostu poszedł za swoim sercem. Nie chciał żyć w systemie opresyjnym, który nie miał szacunku dla człowieka - wspomina Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności.
- To była taka naturalna odwaga, jak oddychanie dla wielu innych ludzi. On się po prostu nie bał i robił to, co uważał za stosowne - mówi prof. Paweł Śpiewak, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Miał ogromną umiejętność cieszenia się życiem. Świetnie gotował, uwielbiał życie towarzyskie - dodaje Bronisław Komorowski, były prezydent.
Uwielbiał muzykę
Lityński był kojarzony także z kawiarnią "Niespodzianka" w Warszawie, gdzie przyciągał wielu artystów. Sam zresztą od zawsze znany był z pasji do muzyki.
- Po prostu rockman. Facet, który słuchał dobrej, zbuntowanej muzyki - wspomina Grzegorz Kalinowski, dziennikarz, pisarz.
Kalinowski zaprosił kiedyś byłego opozycjonistę do swojej audycji. Jednym z utworów, który wybrał wtedy Jan Lityński była piosenka Patti Smith "People Have The Power".
- Wiedział, że ludzie czerpią siłę z tego rodzaju grania, słuchania i bycia w tej kulturze - dodaje dziennikarz.
Jan Lityński kończył pisanie książki ze wspomnieniami. Zmarł w wieku 75 lat.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Robert Gardziński | FORUM