Do gdańskiej kurii trafiło w styczniu zgłoszenie wielokrotnego molestowania przez prałata Jankowskiego. Dorosła kobieta opisuje swoje dzieciństwo i jest gotowa zeznawać pod przysięgą. Jednak najpierw kuria długo zwlekała z odpowiedzią, a później wydała oświadczenie, w którym padło kontrowersyjne sformułowanie. Rodzina pani Barbary jest zaskoczona.
Barbara Borowiecka 25 stycznia 2019 roku wysłała do kurii Gdańskiej maila z oficjalnym zgłoszeniem wielokrotnego molestowania przez księdza Henryka Jankowskiego. Wysyła też list - pocztą.
"Zgłaszam do kurii, że były to zdarzenia prawdziwe i miały miejsce w latach sześćdziesiątych. Wnioskuję o zbadanie tej sprawy. Jeżeli zaistnieje taka konieczność, to zeznam pod przysięgą, że molestowanie miało miejsce." - napisała kobieta.
Reakcji nie było, więc 7 lutego Barbara Borowiecka wysyła maila powtórnie. Do tej pory oba maile i list pozostają bez odpowiedzi.
- Do tej pory nie mamy nic. Żadnej odpowiedzi, nie dostaliśmy nawet żadnego zawiadomienia potwierdzającego otrzymanie - mówi Marek Kuligowski, mąż Barbary Borowieckiej.
Odpowiedzi nie było, ale pojawiło się oświadczenie. Kuria napisała, że zgłoszenie otrzymała 14 lutego. Zgłoszenie "w którym Barbara B. informuje o przykrych doświadczeniach, których 50 lat temu doznała od ks. Henryka Jankowskiego".
"Po otrzymaniu wspomnianej korespondencji, w dniu 19 lutego na wskazany przez autorkę pisma adres została wysłana stosowna odpowiedź" - dodaje kuria.
"Problem jest i wszyscy o tym wiemy"
Największe kontrowersje budzi sformułowanie o "przykrym doświadczeniu". - Kościół pierwszy powinien domagać się rozliczenia i wyjaśnienia tej ciemnej karty kapelana "Solidarności", księdza prałata Henryka Jankowskiego, a nie udawać i mówić, że nie ma problemu. Problem jest i wszyscy już o tym wiemy. Zdaje się, że nie wie o tym, albo bagatelizuje ten problem, arcybiskup gdański - ocenia teolog Jarosław Makowski.
Mąż Barbary Borowieckiej jest zaskoczony oświadczeniem kurii. - Jestem zaskoczony, bo "przykre doświadczenie" to molestowanie 11-letniego dziecka, onanizowanie się na nim - mówi.
Oburzenie rodziny Barbary Borowieckiej jest tym większe, że właśnie w Australii wpływowy kardynał George Pell został skazany za czyny pedofilskie.
- To jest kraj, gdzie jest prawo i sprawiedliwość. W Australii najwyższa osoba w hierarchii kościoła katolickiego pójdzie siedzieć. Polska jest jedynym krajem, gdzie obstawiają pomnik pedofila - dodaje Marek Kuligowski.
Możliwe rozwiązanie sprawy
Ale sytuacja w przypadku byłego kapelana "Solidarności" jest nieco inna niż w przypadku kardynała Pella, bo Henryk Jankowski nie żyje od 7 lat. Nie ma mowy o procesie, ale kościół nie ma związanych rąk.
- Nie ma lepszego rozwiązania niż to, co proponował świętej pamięci prezydent Paweł Adamowicz, czyli powołanie komisji świecko-kościelnej - mówi Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika "Więź".
Na nastroje wciąż wpływa też budzący kontrowersje pomnik. Rada Miasta Gdańska ma w marcu głosować nad usunięciem pomnika Henryka Janowskiego, odebraniem mu honorowego obywatelstwa i zmianą nazwy placu.
- Zostało one uzgodnione przez klub radnych Koalicji Obywatelskiej oraz klub radnych "Wszystko dla Gdańska". To są w tej chwili projekty wspólne, więc myślę, że powinna znaleźć się dla nich większość - mówi Agnieszka Owczarczak, przewodnicząca Rady Miasta Gdańska z Koalicji Obywatelskiej.
Głosowanie zaplanowano na 7 marca.
Autor: Katarzyna Kolenda-Zleska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24