Komisja Europejska ma dla Polski miliardy euro i podstawowy warunek - dostaniemy je, gdy władze będą przestrzegać zasad praworządności. Spór o Trybunał Konstytucyjny i zmiany w sądownictwie rząd toczy z Komisją od miesięcy. Teraz wiemy, jak wysoka jest stawka.
- Musimy mieć pewność, że w razie wątpliwości w sprawie wydawania funduszy będzie to rozstrzygane przed niezawisłymi sądami, i że nie będziemy mieć wątpliwości co do niezależności wymiaru sprawiedliwości - powiedział komisarz UE ds. budżetu Günther Oettinger.
- Poszanowanie praworządności jest niezbędnym warunkiem zdrowego zarządzania finansami i efektywnego wdrażania budżetu - stwierdził z kolei przewodniczący KE Jean-Claude Juncker.
Słowo "Polska" co prawda nie padło, ale nie musiało. Oklaski, które wybrzmiały po tych słowach komisarza i po podobnych słowach słowach szefa Komisji Europejskiej, to wyraźny sygnał wysłany do Polski i polskiego rządu. Sygnał, że bardzo duża część Parlamentu Europejskiego wspiera pomysł, by blokować wypłaty z unijnego budżetu, jeżeli jakieś państwo nie przestrzega unijnych standardów.
- Grozi nam zamrożenie środków dla Polski z uwagi na zdławienie niezależności sądownictwa. Zagrożenia kryją się więc w kraju, a nie w okolicznościach zewnętrznych - skomentował Janusz Lewandowski, były komisarz UE ds. budżetu (PO).
Diabeł tkwi w szczegółach
- Odczuwamy pewien niepokój co do niektórych propozycji (Komisji Europejskiej - przyp. red.), które mogłyby sugerować polityczną uznaniowość - powiedział Konrad Szymański, wiceminister spraw zagranicznych.
Polski rząd, gdy oficjalnie już poznał wysokość budżetu na lata 2021-2027, może powiedzieć, że nie jest tak źle, jak mogło być. To kwota wysoka - 1 279 000 000 000 (1,279 biliona) euro. Trzynaście cyfr w unijnym budżecie zawsze będzie robiło wrażenie.
Ale dla Polski kluczowe są tu procenty, bo na politykę spójności, czyli na wspieranie biedniejszych regionów Unii, Bruksela będzie przeznaczać 7 procent mniej niż do tej pory. Podobnie rzecz będzie się miała z rolnictwem. Tam wydatki pójdą w dół o 5 procent. I to są dwie, nie najlepsze, po prostu złe wiadomości dla Polski.
- Ta propozycja to jeszcze jest bardzo niedoskonały dokument, który jedynie wyznacza perspektywę porozumienia, natomiast do tego porozumienia z pewnością jest jeszcze daleko - skomentował Konrad Szymański.
Możliwe ustępstwa
Najtrudniejszy etap negocjacji dopiero się zaczyna, bo znana jest jedynie wysokość budżetu, ale nie wiadomo kto ile z niego dostanie. To będzie wyrywanie każdego eurocenta i realny test siły negocjacyjnej.
- Tutaj ogromną rolę ma zdolność Polski do budowania koalicji. Delikatnie powiem, że to jest dzisiaj zdolność bardzo słaba - ocenił Janusz Zemke, europoseł SLD.
W czwartek Jacek Czaputowicz odwiedzi Brukselę i spotka się z wiceszefem Komisji Europejskiej. To dowód na to, że rząd zdaje sobie sprawę, że negocjowanie budżetu dla Polski, prowadząc jednocześnie spór o upolitycznianie sądów, byłoby katastrofą.
Niespodziewany przylot do Brukseli pokazuje, że coraz większa jest determinacja, by spór z Komisją Europejską zakończyć, ale dużo będzie zależało od tego, co polski minister ze sobą przywiezie. Komisja Europejska czeka na zmianę przepisów o asesorach i skardze nadzwyczajnej. Jeśli rząd obieca takie zmiany, to Komisji zostanie coraz mniej argumentów, by spór z Polską kontynuować. Według naszych informacji właśnie takie dwie propozycje są gotowe.
Gdyby w nowym budżecie zablokowano unijne pieniądze dla kraju, bo ma problem z praworządnością, to ludziom, instytucjom, do których miały trafić, musiałby je wypłacić dany kraj ze swojego budżetu.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Stephanie Lecocq | PAP/EPA