Wybudzanie ze śpiączki to długi i trudny proces, ale potrafi dać radość. Ta radość to na przykład lekkie mrugnięcie okiem, to ruch głowy albo wyprostowana noga. Chodzenie, albo jazda na nartach, to już pełnia szczęścia, ale takie szczęście po wybudzeniu ze śpiączki też się zdarza.
Klaudia i pani Ewa rozmawiają godzinami, choć mówi tylko pani Ewa. Klaudii i sześciorgu innym dzieciom, stworzyła w małej wsi na Kaszubach rodzinę zastępczą. Było pięknie, do czasu, gdy samochód, w którym jechało czworo z nich, "chwycił" pobocze i dachował. Klaudia wciąż wraca ze śpiączki. - Cieszy nas każde mrugniecie, każde wyprostowanie nóżki - przyznaje Ewa Dąbrowska, matka zastępcza Klaudii Krzewińskiej.
Wybudzenie się ze śpiączki to przede wszystkim ciężka praca
W wybudzeniu ze śpiączki nie ma nic spektakularnego. Tylko ciężka praca. - Wybudzenie trwa wiele miesięcy i ten proces jest wieloetapowy - tłumaczy doktor Wojciech Szal, neurolog z Polskiego Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej Votum w Sawicach. - Nauka od zera, zarówno pod kątem aktywności ruchowych. Nauka siadania, chodzenia - dodaje Gabriela Mielniczek, fizjoterapeutka z Polskiego Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej Votum w Krakowie.
Po sześciu latach od wypadku, roku w śpiączce, pan Maciek jeździ w Alpach na nartach, pływa, biega i daje nadzieje tym co się budzą. - Żeby się nie poddawali - apeluje Maciek Czarnecki, pacjent wybudzony ze śpiączki.
Z kolei pani Karolina, jej synek i mąż - po wypadku wszyscy zapadli w śpiączkę. Pani Karolina żartuje teraz, że po urodzeniu dwójki dzieci musiała odespać. Wybudzenie pamięta jak przez mgłę - Płakałam, czy coś tam próbowałam powiedzieć. Wiedziałam, że tego nie mogę i tego nie mogę, i zobaczyłam, że mam jakiegoś pampersa i myślałam, że jestem dzidziusiem - wspomina Karolina Kaczmarczyk, pacjentka wybudzona ze śpiączki.
Co roku w śpiączkę zapada w Polsce nawet kilkanaście tysięcy osób
18 kwietnia obchodzony jest w Polsce Dzień Pacjenta w Śpiączce. Karolina przyjechała do Sawic - centrum rehabilitacji, w którym ją budzono - by podziękować i dodać otuchy innym, którzy wciąż czekają. - My jesteśmy przekonani o tym, że nas słyszy, że naprawdę chce być między nami - mówi Renata Leszczyńska, siostra Michała, pacjenta w śpiączce.
Co roku w śpiączkę zapada w Polsce nawet kilkanaście tysięcy osób. Centrum w Sawicach, które prowadzi program w ramach NFZ, budzi średnio 10 osób rocznie.
- Mówi się o tym, że co czwarta osoba ma szansę. My dajemy szansę każdej osobie, ale ten nasz wynik potwierdza, że to tak właśnie jest - mówi Małgorzata Rodzeń, dyrektorka do spraw rehabilitacji w Polskim Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej Votum.
ZOBACZ TEŻ: Choroba, która zmienia dziewczynki w milczące anioły. Rzeczywistość dzieci chorych na zespół Retta
Pani Ewa mówi o Klaudii "nasza księżniczka". Za kilka dni wrócą z krakowskiego oddziału centrum rehabilitacji na Kaszuby. Lekarze mówią, że Klaudia kiedyś będzie chodzić, nie mogą więc przerwać walki. Stąd zbiórka na rehabilitację podopiecznych pani Ewy, ofiar tamtego wypadku: Klaudii oraz Dominika, który już się wybudził.
- Najgorsze jest w tym wszystkim to, że my (opiekunowie - przyp. red.) mamy już swoje lata, a dzieci są sierotami. Nie mają do kogo wrócić - mówi Ewa Dąbrowska. - Ja ma tylko jedno marzenie. Żeby dzieci wróciły do zdrowia - dodaje.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24