Rosjanie cały czas atakują Mariupol. Wiele osób, którym udało się opuścić miasto, trafia między innymi do Zaporoża, gdzie działa punkt recepcyjny. Tylko w środę przez punkt przewinęło się ponad dwa tysiące Ukraińców, ale dla niektórych to dopiero pierwszy etap ucieczki przed wojną.
Jedno z centrów handlowych na rogatkach Zaporoża zamieniono w wielki punkt recepcyjny dla ludzi uciekających z terenów opanowanych przez Rosjan. To tam kończą się korytarze humanitarne prowadzące między innymi z oddalonego o 160 kilometrów Mariupola. Tylko w środę przez punkt przewinęło się ponad dwa tysiące osób.
Od początku wojny do Zaporoża trafiło ponad sto tysięcy uciekinierów i każdego dnia pojawiają się kolejni. Nie tylko tablice rejestracyjne mówią, skąd jadą.
- Maskę przebiło na wylot. Jeśli bym stał obok, to zabiłoby mnie. Tylko odszedłem na bok i był wybuch - mówi jeden z mężczyzn, który z żoną uciekł z Mariupola.
W Mariupolu Rosjanie stosują taktykę, którą opracowali w Groznym, a potem udoskonalili w syryjskim Aleppo.
- Bardzo trudna sytuacja. Mariupol praktycznie starli z powierzchni ziemi - opowiada mężczyzna.
Mieszkańcy Mariupola na początku wojny nie wierzyli, że to może przydarzyć się w ich domu. - Jak tylko usłyszałem eksplozję, wyszedłem i zobaczyłem, że wszystko się pali. Od razu postawiliśmy wyjechać, nie zabraliśmy nawet ze sobą rzeczy - mówi jeden z mężczyzn.
Ukraińcy uciekają nie tylko przed bombami, ale też przed głodem.
- Jeśli na przykład cukier kosztował 20 hrywien za kilogram, to teraz kosztuje 100 hrywien - mówi Elena uciekinierka z Tokamaka.
Korytarze humanitarne atakowane przez Rosjan
W punkcie w Zaporożu Ukraińcy dostają jedzenie, leki i odzież. Dla wielu jednak to dopiero pierwszy etap ucieczki przed wojną.
- Autobusy stoją na ulicy. Rozwożą ludzi na nocleg, a jak ktoś chce, to może jechać dalej - wyjaśnia Tatiana z Rady Miejskiej Mariupola.
W okupowanych miastach Ukraińcy wychodzą na ulicę ze swoimi flagami. Coraz częściej spadają na nich represje. - Chodzisz cały czas schylony, czuć tam atmosferę strachu. Tu mogę powiedzieć "Sława Ukrainie", tam bym nie mogła - mówi jedna z uciekinierek.
Osoby, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że do ich rodzinnego Melitopola Rosjanie zwożą młodych mieszkańców Donbasu. - Żeby pokazać masowe poparcie. Jak z tą kolaborantką z Doniecka, którą postawili na miejscu naszego mera - wyjaśnia mężczyzna.
Korytarze humanitarne zostały uzgodnione w czasie ukraińsko-rosyjskich negocjacji, ale Rosjanie nie dotrzymują słowa.
- Niestety korytarze działają bardzo źle. Rosjanie nie puszczają Ukraińców do domu. Przeszkadzają wszelkimi sposobami - informuje Aleksjej Sawicki, koordynator pomocy humanitarnej w Zaporożu.
Wysyłane po cywilów autobusy są zatrzymywane na checkpointach. Łatwiej z atakowanych terenów wydostać się autem osobowym. Wcześniej najlepiej wykasować zawartość telefonu, bo Rosjanie sprawdzają je szukając dowodów swoich zbrodni.
Autor: Paweł Szot / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN