Polska armia nie chciała, węgierska będzie miała. Budapeszt kupuje francuskie caracale. 16 śmigłowców plus offset. Nam się nie opłacało - mówił były szef MON Antoni Macierewicz. I nie mamy - ani maszyn, ani miejsc pracy. Nici też ze sprzedaży naszych armatohaubic. Węgrzy wolą je kupić od Niemców.
Unieważniony kontrakt, brak zakupów, brak nowego sprzętu. Polska armia nie ma caracali. Będą mieli je Węgrzy.
- Wtedy kiedy słyszę, że Polak i Węgier to dwa bratanki i jak to naśladujemy premiera Orbana, to chciałbym, żebyśmy go naśladowali w tej pragmatycznej działalności. Premier Orban jest niesamowicie pragmatyczny - mówi gen. Roman Polko, były dowódca jednostki specjalnej GROM.
Ten pragmatyzm to zakup od Francuzów szesnastu caracali, czyli śmigłowców, które początkowo chciała kupić Polska. Ale były minister obrony ten kontrakt unieważnił. Według Antoniego Macierewicza francuski producent nie przedstawił korzystnej dla Polski oferty offsetowej.
Airbus oferował inwestycje w Łodzi, Radomiu i Dęblinie. Chciał stworzyć sześć tysięcy miejsc pracy. Na stole pojawiła się też oferta otwarcia linii produkcyjnej dla caracali. To wszystko w zamian za zakup pięćdziesięciu śmigłowców.
"Ogromne straty"
- Dopiero kiedy kupimy 70 nowych śmigłowców zrozumiemy, ile kosztowała nas decyzja ministra Macierewicza o przerwaniu programu caracal. Dopiero wtedy zorientujemy się jakie ogromne pieniądze Polska straciła na tym, że nie zdecydowaliśmy się kupić tego, co już zostało wybrane i zakontraktowane - mówi kmdr por. rez. Maksymilian Dura z portalu defence24.pl.
Węgrzy kupując szesnaście śmigłowców też wynegocjowali program offsetowy. Francuzi zbudują nad Dunajem fabrykę części do tych maszyn. Prace w zakładach znajdzie około stu trzydziestu osób.
- Węgrzy są pragmatyczni i oczywiście będą gotowi mówić wielkie słowa o relacjach z Polską, natomiast kierują się własnymi interesami - wyjaśnia Tomasz Siemoniak. Bo jak mówi były minister obrony zakup śmigłowców, to nie jedyny kontrakt, który zawarł węgierski rząd.
"Polska straciła wiarygodność"
Armatohaubice miały być kupione w Polsce. Miał na tym zarobić polski przemysł zbrojeniowy. Zarobi niemiecki, bo właśnie tam w ostatniej chwili Węgrzy postanowili zrobić zakupy.
- Polska w branży obronnej i zbrojeniowej ma reputację niepoważnego partnera, który dużo mówi, a mało robi. Polska straciła tutaj wiarygodność - ocenia Siemoniak.
- W ramach Grupy Wyszehradzkiej tworzymy wspólne grupy bojowe. Mamy inicjatywy obronne, jesteśmy członkami NATO, ale jeśli chodzi o wymianę przemysłu zbrojeniowego - nie ma tutaj żadnej - mówi gen. Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy strategicznego NATO. O tę sytuację zapytaliśmy resort obrony.
Jeśli chodzi o zakup armatohaubic przez Węgry - MON "nie komentuje decyzji zakupowych innych krajów". Zapytaliśmy również na jakim etapie jest polski program śmigłowcowy. W odpowiedzi resort stwierdza, że "trwa ocena dokumentów", które złożyli producenci. Ale nie wiadomo kiedy to postępowanie będzie miało swój finał.
Autor: Dariusz Prosiecki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Emily M Blair domena publiczna | MCSN