Jeden minister odznaczył strażaków, inny podziękował wojskowym, a mieszkańcy zniszczonych przez nawałnicę terenów mają wielki problem. Nawet jeśli chcą i mają za co, to nie mogą odbudować i wyremontować domów. Czekają na odszkodowania, a do tego brakuje rąk do pracy i firm budowlanych.
Były medale, nagrody i podziękowania od szefa MSWiA. Bo gdyby nie strażacy, to ofiar sierpniowej nawałnicy mogłoby być więcej, a straty materialne - dużo wyższe. - Każdy z nas jest odpowiedzialny, aby pomagać innym, a nie myśleć tylko o sobie - mówił Marcin Janicki z Ochotniczej Straży Pożarnej w Słonawach.
Skromni, nawet gdy są wyróżniani za bohaterstwo. Minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak obiecał pół miliarda złotych na sprzęt dla ochotniczych straży pożarnych.
Na uroczystości wręczenia odznaczeń podkreślał także konieczność pomocy osobom mieszkającym na terenach dotkniętych nawałnicą. - Naszym zadaniem, oprócz niesienia pomocy poszkodowanym, jest także zadośćuczynienie tym wszystkim, którzy ponieśli straty - zapewniał szef MSWiA.
"Nie myślę o tym, co będzie jutro"
Ta rządowa obietnica powinna dotrzeć do malutkiej wioski Orlik na Pomorzu, która miesiąc temu była w samym centrum nawałnicy. I do domu pani Katarzyny, a raczej do tego, co z niego zostało. Pod jednym dachem, a raczej prowizoryczną folią, mieszkają dwie rodziny. Koczują, bo ocalałe resztki dobytku zalewa deszcz. A jesień za pasem.
- Myślę o dniu dzisiejszym tylko. Nie myślę o tym, co będzie jutro, bo to mnie przeraża po prostu - mówi pani Katarzyna Motylewska, mieszkanka.
I przerasta. Dostała Pani Katarzyna dostała 6 tysięcy rządowej zapomogi. Specjalna komisja oszacowała straty i uznała, że trzeba wymienić dach. Wybrzuszeń i spękań muru domu eksperci widzieć nie chcieli. Pani Katarzyna odwołała się od decyzji. Pieniędzy na remont, tych rządowych - do 200 tysięcy złotych na dom - jeszcze nie dostała.
Firmy budowlane zawalone zleceniami
W gminie Brusy, gdzie leży Orlik, z prawie tysiąca poszkodowanych co piąty nie dostał jeszcze nawet tych pierwszych 6 tysięcy. Pracownicy socjalni docierają wciąż do osób dotkniętych nawałnicą. Dużych zasiłków celowych nie dostał jeszcze nikt.
- Trzeba kupić materiały. Ja zamówię, ale z czego zapłacę? - pyta mieszkaniec Leśna Roman Frymark.
Pracownicy opieki społecznej przyznają, że najważniejsza była doraźna pomoc. Szkody budowlane spisano, ale jeszcze nie oszacowano.
Dom pana Władysława Słomińskiego z Główczewic zniosło z powierzchni ziemi. Dziś jest postęp, bo ruiny już wyburzono. Ale z budową pan Władysław nie rusza. Nie ma pieniędzy. Wypłaty mają ruszyć za tydzień.
To nie koniec problemów, bo gdy będą pieniądze, nie będzie komu ich dać. Firmy budowlane są zawalone zleceniami. Ten problem mają wszyscy poszkodowani. Opieka społeczna próbuje więc ściągnąć firmy budowlane z dalekiego Trójmiasta.
Autor: Jan Błaszkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN