Ratownicy z Tajlandii ścigają się z czasem, by ocalić 12 nastolatków i ich opiekuna. Prognozy są fatalne, bo lada dzień mogą zacząć się ulewy i jaskinia znów będzie zalewana. Na miejscu są ratownicy z całego świata.
Na północy Tajlandii, wysoko w górach porośniętych gęstą dżunglą, ponad tysiąc osób skupia się na niezwykle skomplikowanym zadaniu. Eksperyment prowadzony po raz pierwszy w skali świata, eksperyment w którym będzie musiała wziąć udział wyczerpana i wychudzona drużyna piłkarska.
Przyjaciółka jednego z uwięzionych przyjechała tu w środku nocy, by obserwować tę bezprecedensową akcję, w którą jeszcze - przed zobaczeniem tych poruszających nagrań - zaangażowali się najlepsi eksperci na świecie.
- Nie podjęliśmy jeszcze decyzji, czy chłopcy będą zmuszeni nurkować, szukamy innych rozwiązań - mówi jeden z ratowników.
Ratownicy został podzieleni na zespoły. Każdy z nich rozwija i dopracowuje osobną koncepcję. - Wiemy od geologów, że można rozważyć odwierty, musimy tylko znaleźć odpowiednie miejsce - stwierdza jeden z nich.
"Tylko my możemy im pomóc"
Jeśli poszukiwania się nie powiodą, nadzieją na bezpieczne wyjście z jaskini pozostaną działające przez całą dobę pompy. Choć po 13 dniach pracy, bez odpoczynku, ratownicy są już skrajnie wyczerpani, ukryte w dżungli centrum kryzysowe działa przez całą dobę. - Mało tu śpimy, ale przecież tylko my możemy im pomóc - wypowiada się ratownik.
We wnętrzu jaskini dzień nie różni się od nocy. Podróż do uwięzionych i z powrotem trwa nawet 11 godzin. Wiemy też, że nurt jest bardzo silny, a to zdecydowanie utrudnia przemieszczanie się. Wejście do jaskini jest stosunkowo szerokie i łatwo dostępne.
Pierwsza przeszkoda, jaką napotykają ratownicy to komin, którego pokonanie wymaga użycia sprzętu wspinaczkowego, dalej cztery obszary całkowicie zalane wodą i kilka wąskich podwodnych korytarzy, przez które nie sposób się przecisnąć w nurkowym ekwipunku.
- Nurkowie zawsze pływają w dwuosobowych zespołach na wypadek, gdyby doszło do zakleszczenia i wyrwania pod wodą aparatu oddechowego - informuje Moanti Keawpoy, wolontariusz z Nakhon Pathom.
Kilkunastu nurków jest w stałym pogotowiu. Wejdą do akcji, kiedy pogoda zacznie się pogarszać. W sobotę i niedzielę zapowiadane są silne opady i poziom wody w komorze, gdzie schronili się nastoletni piłkarze, może znów zacząć się podnosić.
- Muszę sprawdzać prognozę pogody kilka razy dziennie i szacować ile wody spłynie do jaskini, oraz ile mamy jeszcze czasu - przekazuje członek ekipy ratowniczej.
Akcja wyciągania chłopców z jaskini może zacząć się lada moment.
Autor: Wojciech Bojanowski / Źródło: Fakty TVN