Pierwsze posiedzenie nowej Krajowej Rady Sądownictwa powinna zwołać prezes Sądu Najwyższego, ale nie czekając na jej decyzję, jeden z sędziów zaprasza na 4 kwietnia. A ponieważ jest on przedstawicielem prezydenta, pada pytanie w stronę Pałacu Prezydenckiego: w jakim trybie jest to spotkanie?
Zaproszenie wystosowane było przez sędziego Wiesława Johanna, przedstawiciela prezydenta w Krajowej Rady Sądownictwa, i wysłane do wszystkich członków.
Minister Zbigniew Ziobro - członek Krajowej Rady Sądownictwa - nie odpowiedział na pytanie, czy stawi się czwartego kwietnia w siedzibie Rady. Nie skomentował też w jakim trybie zwołano spotkanie i czy ma być ono formalnym posiedzeniem czy nie. Poseł Marek Ast z Prawa i Sprawiedliwości odpowiedział za ministra: - Charakter tego spotkania jest bardziej szkoleniowy i zapoznawczy - mówi.
Opozycja pyta, czy spotkanie szkoleniowe nie zamieni się w formalne posiedzenie. - Mielibyśmy do czynienia z samowolą, z czymś niepojętym, z łamaniem przepisów, które PiS samo uchwaliło - mówi Jan Grabiec z Platformy Obywatelskiej.
Zgodnie z ustawą pierwsze posiedzenie rady, które rozpoczyna jej prace, zwołuje tylko i wyłącznie pierwsza prezes Sadu Najwyższego. Bez tego Rada nie będzie działać. - Myślę, że po świętach pani prezes decyzję podejmie - mówi Michał Laskowski, sędzia i rzecznik prasowy Sądu Najwyższego.
Pośpiech
Ale PiS się śpieszy. Przez chwilę chciało zmienić własne przepisy tak, by to nie prezes Gersdorf ale Julia Przyłębska, prezes Trybunału Konstytucyjnego, dokonała inauguracji rady. Stad podejrzenia opozycji.
- Te wszystkie orły pisowskiej praworządności, czyli pani Pawłowicz, pan Piotrowicz, będą wmawiały, posługując się jakimiś pseudoekspertyzami, że decyzje mogą być podejmowane - mówi Borys Budka z PO.
Krystyna Pawłowicz - w internecie - istotnie przekonywała najpierw, że Rada sama może zwoływać posiedzenia. Później napisała, że na spotkaniu czwartego kwietnia można wybrać wiceprzewodniczących. Sam sędzia Johann pisze, że nie ma mowy o wybieraniu przewodniczących - ale o wiceprzewodniczących nie wspomina.
- To jest taka metoda faktów dokonanych. Jak się zbierzemy to znaczy, że Rada pracuje - tak sytuację komentuje Waldemar Żurek, były rzecznik prasowy KRS. - Mogą się przed zaprzysiężeniem i zwołaniem pierwszego posiedzenia spotkać, zapoznać z biurem, jak ono działa - mówi Andrzej Dera, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta.
Dalszy ciąg sporu o KRS
Zdaniem opozycji nowa KRS został wybrany z pogwałceniem konstytucji. - Przerwano kadencje poprzednich sędziów, wchodzących w skład KRS. Członków wybrali politycy, a nie sędziowie. Nie ma tam ani przedstawicieli Sądu Najwyższego, ani sądów wojskowych - ocenia Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej.
Zwoływanie "zebrania" posłowie opozycji porównują do sytuacji, w której szeregowy poseł zwołuje posiedzenie Sejmu.
Swego czasu politykom PiS nie podobało się posiedzenie Trybunału Konstytucyjnego. Nie wahali się wtedy oceniać, że jest nielegalne. - Zebrał się zespół kolesi - komentowała w kwietniu 2016 r. Beata Mazurek z PiS.
- Mogą się spotykać kiedy chcą, mogą zamówić espresso i ciasteczka - komentował wówczas Patryk Jaki. Teraz sprawy komentować nie chce. - Trzeba pytać osoby, które zwołały spotkanie. Ja się zajmuje reprywatyzacją - ucina Jaki.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro pytania o KRS zbywa milczeniem. Wtedy, gdy spotykali się sędziowie TK - wygłaszał jednoznaczne opinie: - To spotkanie w Trybunale Konstytucyjnym było spotkaniem tylko sędziów, nie było sądem konstytucyjnym - mówił w 2016 roku.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24