Przyszłość sądów już nie tylko w rękach prezydenta i prezesa, ale także jednego posła z PiS i jednego ministra z Pałacu. Dlaczego za zamkniętymi drzwiami, a nie w Sejmie?
W debacie o sądach zmienia się jedno - uczestnicy negocjacji. Nie zmienia się kwestia zasadnicza - poprawki, które do prezydenta przywiózł prezes Jarosław Kaczyński, a które teraz dopracowywać mają prezydencki minister Paweł Mucha i poseł Stanisław Piotrowicz. Wciąż nie są publicznie znane.
- Prezydent ma obowiązek je ujawnić - przyznaje Joanna Mucha z PO. - Jeśli zostały zgłoszone poprawki do projektów prezydenta Dudy, to jest to proces legislacyjny, który nie ma prawa być tajny - dodaje.
- Chodzi o to, żeby uzgodnić te poprawki, które Prawo i Sprawiedliwość będzie zgłaszać - wyjaśnia Jacek Sasin z PiS.
Za zamkniętymi drzwiami
Co ważne w tym kontekście, negocjacje toczą się za zamkniętymi drzwiami, by, na tym etapie, nie ujawniać rozbieżności i by nie pokazać czym konkretnie PiS na prezydenta naciska. Szczególnie, gdy Zofia Romaszewska jako jedyna publicznie wygłosiła ocenę. Ten głos jest ważny, bo jest ona doradcą prezydenta i stwierdziła, że wcześniejsze propozycje Andrzejowi Dudzie "bardzo się nie podobały".
- Muszę powiedzieć, że zdziwiłam się niezwykle, że można było coś podobnego wykonać i że można uznać, że ci, co będą to czytać, nie rozumieją, co czytają - mówiła w audycji "Gość Radia ZET" 20 października Zofia Romaszewska.
Andrzej Duda miał zastrzeżenia do poprawek PiS i przekazał je na piśmie, ale treści prezydenckich uwag, Pałac też nie chce opublikować.
- Cała praca parlamentarna będzie się działa na komisjach, na posiedzeniu plenarnym, natomiast prezydentowi zależy na tym, żeby jego ustawy przeszły w takim kształcie, jaki on przygotował - mówi sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Krzysztof Łapiński.
Prezydenckie projekty już od ponad miesiąca leżą w sejmowej szufladzie Marszałka Sejmu. Seria wizyt prezesa PiS w Belwederze nie przyniosła oczekiwanych ostatecznych i szybkich rezultatów. Trwająca próba sił przeniosła się na niższy politycznie poziom, co oznacza, że reforma opóźni się o kolejne tygodnie.
Gra na czas
Władze PiS wydają się więc grać - w sprawie reformy sądów - na czas. - Widać, że już te rozmowy znudziły obydwu panów i teraz kto inny będzie odgrywał tę rolę - mówi Tomasz Rzymkowski z Kukiz’15.
- Dwóch polityków PiS negocjuje w jaki sposób dokonać skoku na niezależne sądy - uważa Kamila Gasiuk-Pihowicz z .Nowoczesnej.
Z taką opinią nie zgadzają się członkowie PiS. - To nie na spotkaniach prezesa z prezydentem będzie przyjęta ta ustawa. Stanie się to w Sejmie, w normalnym trybie legislacyjnym - mówi Jacek Sasin.
W normalnym trybie, prace nad projektami prezydenckich ustaw toczyłyby się od razu w Sejmie i to tam, a nie na spotkaniu z prezydentem, PiS składałoby swoje poprawki.
Wtedy jednak wszystko musiałoby być transparentne i właśnie tego Jarosław Kaczyński chciał uniknąć, bo jeśli do porozumienia nie dojdzie, to projekty prezydenta mogą pozostać w sejmowej szufladzie na dłużej.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN