Brakuje nam 50 tysięcy lekarzy. Ukraińscy medycy są więc w polskich szpitalach coraz bardziej potrzebni, bo nasi coraz bardziej przemęczeni. Czy ściągniemy ich równie sprawnie, jak Brytyjczycy naszych?
Już niedługo polskie szpitale i przychodnie zapełnią się lekarzami z Ukrainy. Jest na to szansa, bo rząd chce, żeby ich dyplomy lekarskie były tak samo ważne jak polskie. Zamiana Polaka na Ukraińca? Pacjenci nie mają nic przeciwko.
Lekarz Ukrainiec, chcący pracować w Polsce, będzie musiał wystąpić z wnioskiem o uznanie jego kwalifikacji zawodowych. - Ministerstwo Zdrowia wystąpiło do Ministerstwa Nauki żeby lekarze, którzy ukończyli studia na Ukrainie, mogli leczyć w Polce bez konieczności przechodzenia długiego procesu nostryfikacji dyplomu i powtórnego zdawania egzaminu wiedzy lekarskiej - mówi Krzysztof Jakubiak z Ministerstwa Zdrowia.
Samorząd lekarski protestuje
Ukraińcy bez lekarskiego egzaminu końcowego? - To zagrożenie dla pacjentów! Nie zgodzimy się na to! - zapowiada samorząd lekarski.
- Wszystkich bardzo chętnie przyjmiemy - łącznie z tymi z Białorusi i Ukrainy, ale pod jednym warunkiem: że poprzeczkę wiedzy i doświadczenia będą musieli zdać - mówi Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
W Polsce brakuje ponad 50 tysięcy lekarzy. Stąd nieobsadzone dyżury, stąd przemęczeni ci, którzy muszą pracować za dwóch. Rząd chce wreszcie ten problem rozwiązać i uniknąć kolejnych żądań płacowych. Sprowadzenie Ukraińców to jedna z recept. Zmiany przygotowywane są w gabinecie wicepremiera Jarosława Gowina.
- Mam świadomość, że środowisko polskich lekarzy niekoniecznie jest otwarte na kolegów z innych krajów, w tym z Ukrainy, bo traktują ich często jako konkurentów albo tych, którzy doprowadzą do obniżenia wynagrodzeń, bo gotowi są pracować za niższe pensje - mówi Jarosław Gowin, wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego.
"Upokarzająca procedura"
Teraz egzamin lekarski końcowy skutecznie hamuje zatrudnianie lekarzy z Ukrainy. Pani Swietłana Olchowik, neonatolog, od pięciu lat stara się o pracę w Polsce. Przeszła procedurę nostryfikacji dyplomu. To jednak za mało.
- Polskie państwo kształci mnie najpierw na lekarza ogólnego, a ja jestem neonatologiem, pracowałam w tej dziedzinie przez 25 lat, a później znowu kształci na neonatologa. Ja tego nie chcę. Ta procedura jest poniżająca, upokarzająca, nie do zniesienia - mówi Swietłana Olchowik, neonatolog.
Projekt ministra Gowina w sprawie uznania kwalifikacji zawodowych lekarzy spoza Unii ma być gotowy już w kwietniu.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN