Przepełnione klasy, tłok na korytarzach, a przede wszystkim lekcje do wieczora. Uczniowie i nauczyciele komentują pierwsze dni nowego roku szkolnego po wprowadzeniu reformy edukacji. Podwójny rocznik będzie miał w pod górkę. Natomiast rząd przekonuje, że reforma przebiegła sprawnie.
W gdańskim Zespole Szkół Morskich uczniowie technikum i szkoły branżowej wypłynęli na szerokie wody reformy edukacji. Uczniowie narzekają na późne godziny lekcyjne, a nauczyciele na brak sal i przepełnione klasy.
- Mamy za mało sal, za dużo uczniów i niestety nasi uczniowie, większość z nich, będzie kończyła zajęcia o godzinie 19.10 - poinformowała Hanna Szkodo, dyrektor Zespołu Szkół Morskich im. Bohaterskich Obrońców Westerplatte w Gdańsku.
- (Uczniowie- przyp. red.) narzekają, że są już zmęczeni o tej godzinie - opowiada nauczyciel Jarosław Bazylewicz z tej szkoły.
Lekcje kończyłyby się jeszcze później. - Skróciliśmy przerwy z dziesięciu minut do pięciu minut. I to nam dało pół godziny oszczędności - wyjaśnia dyrektor szkoły Hanna Szkodo.
Późne powroty i brak siły
Na podobne godziny lekcyjne narzekają nie tylko uczniowie gdańskiego Zespołu Szkół Morskich. Podwójny rocznik w poznańskim liceum również uczęszcza do szkoły na dwie zmiany. Uczennice VI Liceum Ogólnokształcącego w Poznaniu skarżą się na późne godziny powrotu do domu i brak siły na naukę. Z kolei nauczyciele obawiają się o zadania domowe.
- Nie sądzę żeby to się nie przełożyło na wyniki - przewiduje nauczycielka VI Liceum Ogólnokształcącego im. Ignacego Paderewskiego w Poznaniu. A rodzice pytają, kto jest winny.
- Ja nie mam żadnych zastrzeżeń do dyrekcji, ani tej szkoły, ani innych poznańskich szkół. Wyłącznie do reformy - żali się pani Agata, matka jednej z uczennic.
Szef resortu edukacji nie zauważa problemu. Zapytany o reformę edukacji Dariusz Piontkowski odpowiedział, że przebiegła ona sprawnie.
Uciekają z lekcji
Popołudniowe godziny lekcyjne uczniów podwójnego rocznika kolidują z wykupionymi przez rodziców zajęciami dodatkowymi.
- Młodzież klas pierwszych wychodzi wcześniej ze szkoły, samowolnie opuszcza szkołę, ponieważ rodzice wykupili wcześniej te tak zwane zajęcia dodatkowe - tłumaczy Janusz Bęben, dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 w Łodzi.
Najwyraźniej rodzice nie sądzili, że po reformie edukacji szkoła ich dzieci stanie się szkołą wieczorową.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24