Dodatkowych pieniędzy na wybory samorządowe jeszcze nie ma, ale szef PKW jest w tej sprawie dobrej myśli. Po spotkaniu z szefem MSW widzi poważniejsze zagrożenia. Nie ma ludzi, którzy mieliby wybory zorganizować i przeprowadzić. Brakuje chętnych, a wkrótce zabraknie czasu.
W gminach, w których za pół roku mają się odbyć wybory, o wyborach wiedzą tyle, co nic. Nie wiedzą, jakie są ich zadania. Zaniepokojony jest też szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński i dlatego poprosił o spotkanie z ministrem spraw wewnętrznych.
Po zmianach prawa wyborczego najważniejszą osobą, która odpowiada za głosowanie, jest urzędnik wyborczy, który przygotowuje karty wyborcze, opiekuje się komisjami. Takich urzędników musi być co najmniej 5200. Dotąd zgłosiło się zaledwie 500 chętnych, a termin ich powołania mija 2 maja.
Chętnych brakuje być może dlatego, że urzędnik nie może mieszkać w gminie, w której odbywają się wybory. Szef PKW ma obawy, czy uda się ich znaleźć. - Wiadomo, że minister nie namnoży tych urzędników - podkreśla.
Nic nie ma
Kolejny problem to pieniądze. Nadal, według szefa PKW, brakuje 600 milionów złotych. Rząd już obiecał, że pieniądze dorzuci, ale samorządy nadal nie wiedzą ile i na co. - Nie możemy dołożyć na zadanie zlecone pieniędzy z budżetu gminy - mówi Teresa Rudzik, sekretarz gminy Juchnowiec Kościelny.
A pieniądze są potrzebne, bo od teraz wszystkie wybory mają być rejestrowane i dostępne w internecie. I tu znów gminy nie wiedzą nic, nie znają szczegółów. Nikt nie zna. Także PKW nie wie, czy ma być jeden system transmisji czy tysiące. Czy każda gmina kupuje własne kamery, a jeśli tak, to jakie? I co potem, gdy padnie transmisja?
Twórcy nowego kodeksu wyborczego uważają, że urzędnicy przesadzają. - To nie jest lot na Marsa, to są rzeczy, które w XXI wieku w środku Europy się dzieją - mówi poseł Marcin Horała z PiS. - To niebezpieczna beztroska partii rządzącej - odpowiada opozycja, ale się nie dziwi. Marcin Kierwiński z PO uważa, że problem z kamerami mógłby posłużyć jako pretekst do unieważnienia wyborów "w razie niepomyślnego wyniku". - Obawiam się, że kiedy wszystko robi się to na łapu-capu, to będzie to jedna wielka masakra - dodaje Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej.
Po spotkaniu z szefem PKW, MSWiA ograniczyło się do komunikatu, że to "było dobre i merytoryczne spotkanie", i że resort "jest otwarty na dialog i współpracę". Nie było żadnego odniesienia do problemów, które sygnalizuje Wojciech Hermeliński.
Autor: Katarzyna Kolenda-Zaleska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock