Prawie 20 milionów euro w ciągu 10 lat przelały firmy farmaceutyczne na konta organizacji pacjentów w Polsce. Według ustaleń polskich naukowców sumy wciąż rosną - to potencjalnie groźne dla niezależności tych organizacji, bo czy te firmy płacą im bezinteresownie?
Naukowcy biją na alarm: organizacje pacjentów coraz bardziej uzależniają się finansowo od producentów leków. Widać to w danych opublikowanych przez Uniwersytet w Bath i Akademię Leona Koźmińskiego. W 2012 roku firmy farmaceutyczne przekazały organizacjom pacjentów w Polsce 700 tysięcy euro. W 2020 roku było to już prawie 2,5 miliona euro, a w 2022 roku już ponad 3 miliony euro.
- Jest to alarmujące z kilku względów: rozmawiamy o korporacjach międzynarodowych - dla nich liczy się zysk. One są odpowiedzialne wobec swoich akcjonariuszy. One muszą generować te zyski, więc te inwestycje w organizacje pacjentów to nie są rzeczy altruistyczne - wskazuje dr Piotr Ozierański z Uniwersytetu w Bath.
Polska szóstym w Europie rynkiem farmaceutycznym
Nie są to inwestycje bezinteresowne, bo organizacje i fundacje reprezentujące pacjentów, na przykład chorych na raka, bardzo często naciskają na rząd i parlament, aby państwo refundowało ten czy inny drogi lek.
- Niektóre z tych organizacji mogą stanowić element takiej sieci wpływu firm farmaceutycznych. Polega to na tym, że zamiast bezpośrednio lobbować u ministra zdrowia czy w agencji oceny eków, taka firma farmaceutyczna urabia sobie organizacje pacjentów - mówi dr Piotr Ozierański.
A jest o co walczyć, bo w zeszłym roku państwo polskie wydało na refundowane świadczenia i leki ponad 140 miliardów złotych. Jesteśmy w tej chwili co do wielkości szóstym w Europie rynkiem farmaceutycznym. Zatem i na liście płacowej producenci leków wysoko umieszczają polskie organizacje pacjentów.
- Polska jest na dziewiątej pozycji spośród państw, które dostają najwięcej pieniędzy. Najwięcej dostaje Wielka Brytania, potem jest Belgia i Francja. My znajdujemy się na miejscu dziewiątym. Te kwoty nie są tak duże jak w krajach Europy Zachodniej, ale jednak - zauważa dr Marta Makowska z Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie.
"Komisja Europejska powinna popracować nad uregulowaniem lobbingu u siebie"
Cała Unia Europejska ma z tym problem. Tylko w roku 2022 organizacje pacjentów w krajach Unii oraz w Norwegii, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii otrzymały od producentów leków aż 110 milionów euro. Unia Europejska kompletnie nad tym nie panuje i trudno się dziwić, skoro urzędnicy unijni nie panują nawet nad lobbingiem, który odbywa się w samej centrali Unii.
ZOBACZ TEŻ: Ministerstwo Zdrowia ogranicza "łatwy dostęp" do silnych leków. Nie będą już dostępne w receptomatach - Komisja Europejska powinna popracować nad uregulowaniem lobbingu u siebie. Bo w tej chwili jest tylko rejestr przejrzystości, natomiast nie ma porządnej regulacji lobbingowej, która obejmowałaby Komisję Europejską, Radę Europejską i Parlament Europejski, a tam najwięcej się dzieje - wskazuje prof. Grzegorz Makowski z Fundacji im. Stefana Batorego, wykładowca w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.
Problem polega na tym, że interes coraz ostrzej lobbujących producentów leków nierzadko rozmija się z publicznym interesem - także pacjentów.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24