Polscy medycy bojowi mówią o zakopywaniu ciał w Bachmucie na ulicy lub za blokiem. - Widziałem takie rzeczy w Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie tam jest zrekonstruowana mogiła powstańcza gdzieś tam w podwórzu - mówi Damian Duda, ratownik pola walki z Fundacji "W międzyczasie".
Kupiańsk w obwodzie charkowskim został ostrzelany. Rosjanie strzelali z systemu przeciwlotniczego S-300, ale rakiety zostały skierowane na obiekty cywilne.
- Na kierunku kupiańskim jest teraz najgoręcej, trwają tam aktywne walki. W pobliżu miasta przebiega linia frontu. Cały czas utrzymuje się wysokie niebezpieczeństwo ataków rakietowych na Charków i obwód charkowski - mówi Ołech Siniegubow, szef administracji wojskowo-cywilnej obwodu charkowskiego.
W walczącym Bachmucie ratowanie życia rannym żołnierzom jest coraz trudniejszym zadaniem, bo trzeba ich stąd wywieźć, a Rosjanie próbują przeciąć "drogę życia" - ostatnią trasę prowadzącą do miasta.
- W niektórych miejscach jest 300 metrów, 200 metrów do Rosjan, więc tak naprawdę jest to jazda, ile fabryka dała pod maską. Przelatujemy nad dołami, nad dziurami po bombach tak naprawdę - opowiada Damian Duda, ratownik pola walki z Fundacji "W międzyczasie".
Życie w Bachmucie toczy się w piwnicach. Żołnierze wychodzą z nich do walki, a polscy medycy bojowi wychodzą, by ratować rannych. Zabici zostają w mieście. - Nigdy w życiu nie zakopywałem człowieka za blokiem, nigdy w życiu nie chowałem człowieka na ulicy. Widziałem takie rzeczy w Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie tam jest zrekonstruowana mogiła powstańcza gdzieś tam w podwórzu. Natomiast, ponieważ nie ma możliwości wywiezienia zwłok cywili poza miasto, dlatego że to miejsce przeznacza się dla żywych, no to, niestety, musieliśmy tych ludzi zakopywać w okopach bądź w lejach po bombach - tłumaczy Damian Duda.
Waga kontrofensywy
- Spokój w Bachmucie jest możliwy tylko, gdy miasto zostanie wyzwolone z rąk okupantów - uważa Mychajło Kryżaniwski, dowódca batalionu Gwardii Narodowej. To będzie możliwe w ramach przygotowywanej ukraińskiej kontrofensywy.
Ukraińska armia wysadziła desant i zajęła domki letniskowe naprzeciwko Chersonia, na lewym, wschodnim brzegu Dniepru. Potwierdzeniem są zdjęcia z rosyjskiego drona. Trwa intensywny ostrzał okupowanych miejscowości położonych dalej na wschód od przyczółka. Ukraińcy nie podają na razie żadnych szczegółów.
- Rezultaty naszych działań zmierzających do oczyszczenia pasa na lewym brzegu Dniepru są bardzo poważne, ale jeśli dacie nam jeszcze popracować w ciszy, to efekty będą z pewnością pozytywne - zapewnia Natalia Humeniuk z Ukraińskiego Dowództwa Operacyjnego "Południe".
Według zachodnich źródeł Ukraińcy na koniec kwietnia mieli przygotować 12 brygad szturmowych, czyli niemal 50 tysięcy ludzi.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24