W Uvalde w Teksasie we wtorkowej strzelaninie w szkole podstawowej zginęło 21 osób - 19 uczniów i dwie nauczycielki. Zabił ich 18-letni Salvdador Ramos. Policja przez około godzinę nie wchodziła do budynku szkoły. - Jeśli spojrzeć na to z perspektywy, tak, to była, oczywiście, zła decyzja. Zła i już - przyznał płk Steven McCraw, dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego Teksasu.
Centrum Uvalde nie pustoszeje. Składane są tam kwiaty i odprawiane modlitwy za 21 ofiar masakry. - Gdy tylko zobaczyłam, że to byli uczniowie czwartej klasy, natychmiast pomyślałam o mojej córce, która też miała dziesięć lat. Moje dziecko nie ukończy szkoły, nie wyjdzie za mąż, nie będzie cieszyć się życiem - powiedziała dziennikarzom Wendy Alvarez. Jej córka również została zastrzelona, w lutym, w Houston.
Prezydent Biden doskonale wie, co oznacza strata bliskich. Teraz on sam łączy się w bólu z rodzinami ofiar i z mieszkańcami Uvalde. Wciąż nie są jasne motywy tej zbrodni, ale coraz więcej wiemy o błędach popełnionych przez policję i są one szokujące.
Funkcjonariusze przez kilkadziesiąt minut czekali na klucze i sprzęt taktyczny. W tym czasie ofiary wykonywały rozpaczliwe telefony z prośbą o pomoc. W trakcie ich rozmów z dyspozytorem wyraźnie słychać było strzały. Niektóre dzieci, by przetrwać, pokrywały się krwią martwych kolegów i udawały, że nie żyją.
- Jeśli spojrzeć na to z perspektywy, tak, to była, oczywiście, zła decyzja. Zła i już. Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia. Z tego co wiemy, funkcjonariusze powinni tam wejść najszybciej, jak było to możliwe - powiedział płk Steven McCraw, dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego Teksasu.
Oficer dowodzący akcją miał założyć, że Salvador Ramos zabarykadował się w jednym z pomieszczeń i dzieci nie są już bezpośrednio zagrożone. Brakowało jasnych rozkazów i decyzji. - Zostałem wprowadzony w błąd. Jestem wściekły na to, co się stało. Stałem tu przed państwem, przekazując informacje podane mi przez służby i, jak się teraz okazuje, były one częściowo niedokładne - stwierdził Gregg Abbott, gubernator Teksasu.
Głos byłego prezydenta
Rodziny ofiar domagają się wyjaśnień, a wielu Amerykanów zmian w prawie. - Wiemy, co zadziała. Zakaz sprzedaży broni szturmowej. Wiecie, czym ona jest? Wiecie, po co powstała? Po to, by jak najszybciej zabić jak największą liczbę ludzi. To broń wojenna, dla której nie ma miejsca w cywilizowanym społeczeństwie - uważa Kamala Harris, wiceprezydent USA.
Na taki zakaz trzeba jednak ponadpartyjnej zgody, a część polityków już mówi "nie". Jak przekonują - zaostrzenie przepisów jest nie do przyjęcia, bo narusza konstytucyjne prawo do noszenia broni, a zdaniem byłego prezydenta Trumpa na siłę trzeba odpowiadać siłą. - Jedynym sposobem na powstrzymanie złego faceta z bronią jest dobry facet z bronią i w sytuacji, gdy nie ma w okolicy policjanta, nikt lepiej nie zareaguje na kryzys niż przedstawiciel Krajowego Stowarzyszenia Strzeleckiego - przekonuje Trump.
Potężne Krajowe Stowarzyszenie Strzeleckie (NRA) właśnie zorganizowało doroczny zjazd, na którym spotkali się sympatycy broni. Konwencja odbyła się w Teksasie i spotkała się z falą protestów i krytyki.
Autor: Monika Krajewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24