Obywatele na publicznych spotkaniach posłów PiS z wyborcami, na demonstracjach i na ulicy - spisywani przez policję, jeśli zakłócają porządek. Czy chodzi o to, by bali się krytykować, zadawać niewygodne pytania, wyrażać sprzeciw? Nie na wszystkich to działa zniechęcająco, ale na wielu tak.
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński nie potrafił na pytanie dziennikarki TVN24 odpowiedzieć grzecznie i merytorycznie. Minął ją, mówiąc, by mu nie przeszkadzała, i odesłał do biura prasowego.
- Po pierwsze, jest to chamstwo. W takich kategoriach czysto osobistych jest to wyjątkowo ordynarne zachowanie. Po drugie pokazuje, co naprawdę marszałek i ludzie z elity PiS-owskiej myślą o dziennikarstwie. Dla nich to jest przeszkadzanie - komentuje filozof i prawnik Wojciech Sadurski.
Notorycznie karany
Marszałek zrobił normę z odsyłania dziennikarzy zadających mu pytania do biura prasowego. Tymczasem pełni rolę arbitra decydującego o tym, co jest zachowaniem godnym posła. Marek Kuchciński ostatnio znowu wspólnie z wicemarszałkami PiS-u zdecydował o obniżce pensji Sławomira Nitrasa. Zdecydował nawet o tym, że poseł PO nie może za granicą reprezentować Sejmu.
- Przez rok (obcięte - przyp. red.) pół pensji de facto, z trzech lat bycia w Sejmie - wylicza sumę obciętych pensji Sławomir Nitras.
- (Jeśli Sławomir Nitras - przyp. red.) nie potrafi się zachować przyzwoicie na sali sejmowej polskiego parlamentu, to nikt nie da gwarancji, że wyjeżdżając za granicę, będzie nas godnie reprezentował - ocenia wicemarszałek Sejmu Beata Mazurek (PiS).
Kiedy na posiedzeniu Sejmu Sławomir Nitras przemawiał z mównicy, to Jarosław Kaczyński radził mu następująco: "zamknij mordę, chamie". Beata Mazurek przy innej okazji krzyczała do posła Nowoczesnej Krzysztofa Mieszkowskiego: "spadaj".
Różne standardy
W ostatnim czasie doszło do różnych incydentów, które źle wpływają na wizerunek parlamentu i rządu. Straż Marszałkowska siłą chciała powstrzymać osoby protestujące w sejmie przed wywieszeniem transparentów na oknach budynku. Minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński, kpiąco się uśmiechając zza pleców policjantów, nagrywał telefonem komórkowym członków KOD-u, demonstrujących pod budynkiem parlamentu.
W ubiegłym tygodniu na spotkaniu z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim w Sanoku jedna z uczestniczek - działaczka organizacji "Obywatele RP" - próbowała zadać politykowi Prawa i Sprawiedliwości pytanie na temat protestu osób niepełnosprawnych w Sejmie. Chwilę później, na ulicy, została wylegitymowana przez policjanta, który - jak tłumaczył - zrobił to na polecenie przełożonych.
- Ludzie podczas rozmów z przedstawicielami rządu nie mogą stawiać trudnych pytań. No na miły Bóg! Ja już widziałem to w czasach komunistycznych i wiem, jaka to jest metoda - komentuje bp Tadeusz Pieronek.
- To jest przykład przemocy, nawet bardziej niż przemocy symbolicznej, o której się czasami mówi w naukach społecznych. To już jest wręcz przemoc taka prosta i bezpośrednia - ocenia socjolog prof. Andrzej Rychard z PAN.
Politycy PiS-u mogą w tym Sejmie więcej, jak udowodnił Jarosław Kaczyński, gdy mówił o "zdradzieckich mordach" pod adresem opozycji. Tamte słowa prezesa przez polityków PiS były usprawiedliwiane.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24