To nie jest nowy podatek, to nie jest danina, tym razem to jest opłata. Ale niezależnie od nazwy na stacjach benzynowych może być drożej. Około 10 groszy za litr paliwa. PiS przegłosował w Sejmie ustawę o biokomponentach i biopaliwach. Zdaniem ministra energii, Polacy za tę opłatę będą jeszcze rządowi dziękować.
Podatek czy nie - to będzie opłata emisyjna w wysokości osiemdziesięciu złotych na tysiąc litrów, czyli osiem groszy na litrze. Jeżeli dystrybutorzy paliwa przerzucą ten koszt na klientów, to taka podwyżka z VAT-em wyniesie około dziesięć groszy. A jeśli doliczyć to do już wysokich cen paliw teraz na stacjach, robi się drogo.
- Wstydu nie macie. Paliwo na stacjach dawno przebiło pięć złotych - mówiła w Sejmie posłanka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska. - Będziemy płacić drożej za paliwo i inne produkty - dodał poseł PO Sławomir Neumann.
Tak mówiła opozycja. Minister energii Krzysztof Tchórzewski odpowiadał, że państwowe spółki paliwowe są w stanie wziąć opłatę paliwową "w koszty". Orlen zapewnia, że firma nie przerzuci opłaty emisyjnej na konsumentów, podobnie zapewnia Lotos, ale opozycja po prostu w to nie wierzy.
Ekonomiści zwracają uwagę, że takie zapewnienia są co najmniej ryzykowne. Orlen i Lotos to spółki giełdowe. - (8 groszy - przyp. red.) jest to mniej więcej połowa tego, co mają zysku na litrze - zwraca uwagę ekonomista Piotr Kuczyński. - Istnieje podejrzenie, że mogłoby to być uznane za działanie na szkodę firm, które reprezentuj - dodaje.
- Z całą pewnością będzie to dodatkowy składnik ceny i ten podatek zostanie doliczony do ceny detalicznej - podkreśla z kolei Urszula Cieślak, ekspertka BM Reflex.
Po co nowe opłaty?
Na stacjach słychać pomruk niezadowolenia. "Około sześćdziesiąt procent ceny paliwa to są podatki, to mogą sobie wziąć z tego", "zadowolony nie jestem" - mówią jedni kierowcy. Inni są gotowi zapłacić za czystsze powietrze. - Dlaczego nie? Dziesięć groszy nie jest to wielki pieniądz - twierdzi jeden z kierowców.
Pieniądze mają iść na rozmaite i na razie nieokreślone bliżej projekty związane z biokomponentami, biopaliwami, gazem LNG oraz popularyzacją samochodów elektrycznych. - To są samochody bardzo drogie i to nie będzie pierwszy samochód w rodzinie - komentuje ekspert rynku paliwowego Andrzej Szczęśniak.
W ustawie czytamy też o tworzeniu czystych stref w miastach, do których za wjazd będzie opłata. Według projektu nie może być wyższa niż 2,50 zł za godzinę i 25 zł za dobę.
Wszystko to dla czystego powietrza, które staje się teraz nowym priorytetem rządu. Premier mówił o 130 miliardach złotych na walkę ze smogiem "w ciągu najbliższych pięciu, dziesięciu lat".
- Polacy jeszcze z tego tytułu będą dziękowali Prawu i Sprawiedliwości, że jest czyściej - przekonywał Sejm minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Wątpliwa troska o środowisko
Ale jeszcze niedawno minister Tchórzewski chwalił się planami gigantycznych inwestycji w energetykę węglową. W Ostrołęce ma być spalane dwieście wagonów węgla na dobę - co jakoś nie współgra z obietnicami czystego powietrza.
W przyszłym roku wpływy z opłaty emisyjnej mają wynieść miliard siedemset milionów złotych. Część trafi do nowego funduszu, ale większość do - istniejącego już - Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Z tym wiążą się kolejne zastrzeżenia opozycji.
- Oni zawężają walkę o czyste powietrze do geotermii toruńskiej, której właścicielem jest ojciec Rydzyk - twierdzi poseł Nowoczesnej Marek Sowa.
Fundusz był i jest hojny dla Tadeusza Rydzyka. - Jesteśmy przygotowani do tego, żeby finansować odnawialną energię geotermalną - przekonywał Kazimierz Kujda, prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
PiS już raz próbowało wprowadzić dodatkową opłatę paliwową - na drogi. Ale zrezygnowało z planów. Kiedy PiS było w opozycji, to ostro krytykowało wysokie opodatkowanie paliw.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN