We wtorek przed senacką komisją ds. inwigilacji Pegasusem odpowiadał na pytania były rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Członkowie komisji wznowili prace po kilkutygodniowej przerwie, ale przy tej okazji wracają też pytania o sejmową komisję śledczą. Wniosek o jej powołanie wciąż nie został poddany pod głosowanie, a Paweł Kukiz przestał się o komisję dopominać.
W tym momencie najłatwiej jest powiedzieć, kogo Pegasusem nie inwigilowano. Nie inwigilowano żadnych terrorystów, choć teoretycznie do tego system został stworzony - to ocena byłego rzecznika praw obywatelskich.
- Pegasus stał się instrumentem politycznym - powiedział Adam Bodnar podczas wysłuchania przed senacką komisją nadzwyczajną ds. Pegasusa.
Kanadyjscy eksperci ujawnili, że na liście inwigilowanych osób jest: senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza, prokurator Ewa Wrzosek, adwokat Roman Giertych, działacz rolniczy Michał Kołodziejczak, a nawet unijny komisarz sprawiedliwości Didier Reynders i biuro brytyjskiego premiera. Nic natomiast nie wiadomo o groźnych przestępcach.
- To jest taka afera, która mogłaby być nazwana jako matka wszystkich afer - ocenił Adam Bodnar. Zwłaszcza jeśli mowa jest o totalnej inwigilacji i podsłuchiwaniu, o możliwości przeglądania zdjęć i wysyłania wiadomości w imieniu choćby szefa sztabu opozycyjnej partii w szczycie kampanii wyborczej.
- To była gigantyczna, nielegalna od samego początku operacja - uważa Michał Kamiński, wicemarszałek Senatu z Koalicji Polskiej-PSL.
Senatorowie stawiają pytanie o uczciwość poprzednich wyborów i bezpieczeństwo następnych.
- Wielkie pytanie, które rodzi się po pracach komisji, to jest pytanie: czy w tych warunkach możliwe jest w Polsce przeprowadzenie demokratycznych wyborów? - skomentował Michał Kamiński.
Co z komisją w Sejmie?
Komisja w Senacie spotkała się już 13 razy, ale nikt z obozu władzy nie przyszedł. - Nie stałoby nic na przeszkodzie dla rządzących, żeby stawili się przed komisją i przekonali nas co do tego, że nic złego się nie wydarzyło, a oni tego nie robią - zwraca uwagę Wadim Tyszkiewicz, senator niezależny.
Senacka komisja już wzywała ministra Mariusza Kamińskiego. Chce wezwać także ministra Zbigniewa Ziobrę. Przedstawiciele władzy robią wszystko, żeby przed nią nie zeznawać. Musieliby się stawić przed komisją śledczą.
Wniosek o powołanie komisji śledczej w lutym złożyła cała opozycja razem z Pawłem Kukizem, ale marszałek Elżbieta Witek wniosku nie poddała jeszcze pod głosowanie. Najpierw tłumaczyła to wojną, teraz jednak PiS sprawę wyśmiewa, bagatelizuje i wyraźnie sugeruje, że na powstanie komisji nie pozwoli.
- Taka komisja jest bezprzedmiotowa - podkreślił Piotr Müller, rzecznik prasowy rządu.
Paweł Kukiz też przestał się o komisję upominać, chociaż wcześniej mówił, że jeśli PiS powołanie komisji zamrozi, to on zamrozi swoje głosowania razem z PiS-em.
- Oni są nerwowi, oni się boją. Najchętniej by tę sprawę zamietli pod dywan, ale my nie pozwolimy jej zamieść pod dywan - zaznacza Marcin Bosacki, senator Koalicji Obywatelskiej.
Aferę inwigilacji Pegasusem próbuje wyjaśnić komisja w Parlamencie Europejskim. Jej delegacja ma przylecieć do Polski. Unijna komisja jednak rozkręca się powoli. Spotyka się raz w miesiącu i na razie pyta ekspertów, czym jest Pegasus. Do Polski chce wysłać misję dopiero po wakacjach, ale to od dobrej woli władz będzie zależeć, czy ktokolwiek z europosłami porozmawia. Komisja nie ma uprawnień, by zmusić władzę do zeznań.
- Mam nadzieję, że polski rząd będzie mocno współpracował z naszą komisją, żeby żadnych niepotrzebnych podejrzeń nie było - podkreśliła Róża Thun, eurodeputowana Polski 2050.
Na współpracę na razie się jednak nie zanosi.
Autor: Michał Tracz / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24