Przebaczyliśmy zabójcy - mówi ojciec Pawła Adamowicza. Po 10 miesiącach od tej zbrodni, śledczy mają w rękach dokument, który dla oskarżonego może być kluczowy. O tym czy Stefan W. będzie sądzony za zabójstwo, czy leczony zdecyduje sąd.
Ryszard Adamowicz w rozmowie z Piotrem Jaconiem w programie "Czarno na białym" po raz pierwszy publicznie opowiedział o tragicznej nocy 13 stycznia 2019 roku. Opowiada, co czuje jako ojciec, do mordercy syna. Syna, którego wciąż nazywa Pawełkiem.
- Boli to wie pan. Ponieważ jesteśmy wierzącymi chrześcijanami, przebaczyliśmy temu zabójcy - mówił Ryszard Adamowicz.
Śledztwo w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza wciąż trwa. W ciągu ostatnich dni na biurko prokuratora i rodziny prezydenta trafiła opinia biegłych psychiatrów w sprawie poczytalności Stefana W. w chwili morderstwa. To na tej podstawie oskarżony miałby trafić do szpitala psychiatrycznego, a nie do więzienia. Tego domaga się obrona.
- Opinia, z którą się zapoznałem, budzi wątpliwości - mówi brat prezydenta Piotr Adamowicz.
Dlatego rodzina ma przekazać prokuraturze katalog swoich zastrzeżeń i wniosków do opinii biegłych. - Posiłkuję się opinią psychiatrów i psychologów z którymi się konsultowaliśmy, i żaden z nich nie podpisałby się pod tą opinią - dodaje.
"Mamy do czynienia z nieprawidłowościami"
Wciąż aktualne jest pytanie o stan psychiczny Stefana W. miesiąc przed zabójstwem prezydenta, czyli tuż przed jego wyjściem z więzienia. Kiedy leczący się na schizofrenię za kratkami Stefan W. kończy karę i nie trafia ani do szpitala na dalsze leczenie, ani pod obserwację policji. Wychodzi na wolność.
- Mamy do czynienia z nieprawidłowościami we współpracy ze służbą więzienną, a policją. I nieprawidłowym reagowaniu - mówi doktor Paweł Moczydłowski, były dyrektor Centralnego Zarządu Zakładów Karnych.
U skazanego za napad na bank Stefana W. w 2016 roku lekarze stwierdzili zaburzenia psychiczne. Był to pierwszy sygnał ostrzegawczy.
Tydzień przed planowanym wyjściem syna na wolność, na posterunku policji stawiła się matka Stefana W. Kobieta ostrzegła funkcjonariuszy, że syn może mieć straszne zamiary i nie powinien wychodzić z więzienia, szczególnie bez obserwacji. Policja wiadomość przekazała służbie więziennej.
W kolejnych dniach Stefan W. rozmawia z wychowawcą i psychologiem. Przechodzi badania, a żaden z lekarzy nie stwierdza u niego nic niepokojącego.
Stefan W. miał wykazywać niechęć wobec Platformy
Dzień przez opuszczeniem więzienia - z notatki służby więziennej do której dotarł portal tvn24.pl wynika jednak - że Stefan W. ma wykazywać się wyraźną niechęcią do rządzącej w województwie Pomorskim Platformy Obywatelskiej. To jednak niczego nie zmienia i 8 grudnia 2018 roku skazany kończy karę.
Patryk Jaki, ówczesny wiceminister sprawiedliwości w wypowiedzi z 30 stycznia z 2019 roku podkreślił, że psychologowie oraz doświadczeni wychowawcy, a także nadzory zewnętrzne nie wskazywały, że może być coś niepokojącego w zachowaniu Stefana W.
- Zawiodło bardzo wiele, ale przypomnę, że do tej pory osoby odpowiedzialne za nadzór nad służbą więzienną w Ministerstwie Sprawiedliwości nie poniosły żadnych konsekwencji - zaznaczył były minister sprawiedliwości Borys Budka z Platformy Obywatelskiej.
Teraz prokuratura po uzupełnieniu opinii biegłych sprawdzi i zdecyduje czy Stefana W. przenieść do zamkniętego oddziału psychiatrycznego.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24