Warszawa co roku zamiera 1 sierpnia o godzinie 17, by uczcić pamięć uczestników Powstania Warszawskiego. Obchodom rocznicy towarzyszą najróżniejsze imprezy okolicznościowe. Coraz częściej także poza stolicą. Między innymi w Radominie.
Trzeci raz park wiejski w miejscowości Radomin zamienia się w Warszawę, która idzie na barykady. - Przywozimy gruz, usypujemy go, kopiemy kanały. W tym roku mamy wykopane kanały - mówi Dawid Stachowski, reżyser inscenizacji Powstania Warszawskiego w Radominie. W akcji bierze udział 40 aktorów-amatorów. To zwykli mieszkańcy i uczniowie. Pani Beata, która jest nauczycielką, uległa ich prośbom. To będzie jej powstańczy debiut. - Nie wiem, czy bym się zaangażowała, bo chyba by mnie trema zjadła - przyznaje Beata Kowalska. To niełatwe, by wejść w rolę prawdziwych bohaterów.
- Tak naprawdę mamy taką okazję oddania tego hołdu, czci, takiej pamięci tym bohaterom, którzy tak naprawdę walczyli, żebyśmy my mogli dzisiaj stać w tym miejscu, w którym jesteśmy - podkreśla uczennica Julia Silikowska.
By uczcić pamięć
Inscenizacja towarzyszy obchodom 79. rocznicy godziny "W", które rozpoczęły się też w Warszawie. - Nam przyświeca aktualnie jedna myśl. Aby to, co było przed laty pragnieniem całego polskiego społeczeństwa, wolność, niepodległość, demokracja i efektywna praca dla dobra Polski, stały się przykładem jedności narodowej - powiedział Jerzy Józef Mindziukiewicz, pseudonim "Jur", uczestnik Powstania Warszawskiego i wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich.
Z Radomina do stolicy jest prawie dwieście kilometrów - historia jednak zbliża. - Powiem szczerze, że jak na naszą małą wieś Radomin to przerosło to nasze najśmielsze oczekiwania, bo na ostatnią inscenizację przyszło około 500 osób. Jak na naszą miejscowość to jest naprawdę bardzo, bardzo dużo - przyznaje Sławomir Rożek z Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Radominie. Organizatorzy postarali się, by pamięć trafiła pod strzechy. - Promowaliśmy nasze przedstawienie, naszą inscenizację, chodziliśmy po wioskach, po miastach. Powstanie jest takim właśnie szczególnym wydarzeniem - twierdzi uczennica Agata Górecka.
By pokazać realia wojennej stolicy, w akcję angażuje się cała okolica. - Staramy się to z różnych źródeł pozyskać, często tym źródłem są stare szafy babć, cioć - mówi Dawid Stachowski o ubraniach z epoki.
- Historia zmusza nas do tego, żebyśmy odnaleźli się w każdej sytuacji. Ci ludzie nie mogli wybierać. Urodzili się w takich czasach i musieli odpowiedzieć na potrzebę swoich czasów. Nie mieli wyboru - przypomina Beata Kowalska.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Jarosław Kostkowski/Fakty TVN