Będą analizy ekspertów, opinie prawników i debata w Senacie nad prezydencką nowelizacją "lex Tusk", a więc przed połową lipca ustawa z Senatu nie wyjdzie. Nawet jeżeli później Sejm głosami PiS-u wróci do swojej wersji, to termin przedstawienia raportu komisji - 17 września - wydaje się kompletnie nierealny.
W Senacie rusza kolejne posiedzenie, ale poprawek prezydenta do ustawy "lex Tusk" nie ma w planie obrad. Sejm przyjął nowelizację sześć dni temu. Zamiast od razu trafić do Senatu, przeleżała ona na biurku marszałek Elżbiety Witek. Dlaczego? - Próbują z tego tylnymi drzwiami się ewakuować - uważa Tomasz Grodzki, marszałek Senatu z PO. Senat dołoży swoje, bo z procedowaniem "lex Tusk 2.0" nie będzie się spieszyć. - To jest przedmiot wstydu. Wszyscy doskonale wiemy, więc nie ma pośpiechu, aby to rozpatrywać w jakimś nadzwyczajnym tempie - mówi Bogdan Zdrojewski, senator PO.
Senackie komisje chcą się spotkać co najmniej trzy razy, zamówić ekspertyzy i wysłuchać prawników. Prezydenckie poprawki szybko z Senatu nie wyjdą. Senatorowie prezydentowi nie pomogą, gdyż - jak przyznaje senator niezależny Wadim Tyszkiewicz - nie ma potrzeby pomagać komuś, kto łamie konstytucję. Większości senackiej się nie spieszy, bo uważa, że ustawa - formalnie wprowadzająca komisję do spraw badania rosyjskich wpływów - de facto będzie komisją do łamania życiorysów przeciwników PiS-u. Prezydenckie poprawki likwidują 10-letni zakaz pełnienia funkcji publicznych, dają możliwość odwołania się do sądu i wykluczają, by w komisji zasiadali posłowie lub senatorowie, ale komisja wciąż będzie mogła oskarżać polityków o bycie agentem rosyjskich wpływów i to tuż przed wyborami.
Celowa zwłoka?
- Ta komisja nie powinna jakoś budzić wielkich emocji - ocenia Marek Ast, poseł PiS. Jednak komisja emocje budzi i to ogromne. Marcin Bosacki z PO wprost nazywa ją "knyfem", czyli z gwary poznańskiej zasadzką i podstępem. Głosowanie w Senacie zaplanowano na 13 lipca, wtedy ustawa wróci do izby niższej i zupełnie przypadkiem właśnie tego dnia skończy się posiedzenie Sejmu, zatem posłowie nie zdążą się zająć stanowiskiem izby wyższej. Następne posiedzenie Sejmu odbędzie się dopiero 28 lipca. PiS-owska komisja zacznie zatem działać najwcześniej w sierpniu, ale opozycja mówi, że to celowe działanie. - Partii rządzącej specjalnie się nie spieszy - uważa Tomasz Grodzki. Wcześniej spieszyło się i to bardzo. Komisja mogłaby działać już dziś - jeszcze bez poprawek prezydenta. - Impet absolutnie był, bo błyskawicznie nowelizacja prezydencka została rozpatrzona - dodaje Marek Ast.
Chętnych do komisji nie ma. W międzyczasie procedurę naruszenia prawa wszczęła Komisja Europejska, a ustawę skrytykowały Stany Zjednoczone. Sprzeciw wobec ustawy wyprowadził na ulice setki tysięcy ludzi i jakby PiS z impetem wyhamowało. - Być może chce się (PiS - przyp. red.) rakiem wycofać z tej ustawy - zgaduje Adam Szejnfeld, senator PO. Oficjalnie tak nie jest, ale termin sporządzenia raportu przed wyborami staje się dla Prawa i Sprawiedliwości coraz mniej realny - być może na życzenie samego PiS-u.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Golla/PAP