Taśmy publikowane w "Gazecie Wyborczej" to - zdaniem PiS - "laurka" i "kapiszon". A jednak Jarosław Kaczyński grozi "Gazecie Wyborczej" procesem. Pytani w sondażu dla "Faktów" TVN i TVN24 nie mają wątpliwości - prezes musi wybrać - albo władza, albo biznes.
Jarosław Kaczyński milczy, chociaż w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej spotkanie goni spotkanie. Po wtorkowym - kilkugodzinnym - z udziałem najważniejszych osób obowiązuje partyjna opinia o taśmach prezesa.
- Bym powiedział, że nawet bańka mydlana, bo kapiszon jednak trochę huku generuje. Ktoś by się jeszcze mógł przestraszyć, a bańka mydlana robi takie delikatne puff i jest w ogóle bardzo ładna - tak na temat taśm wypowiada się polityk PiS Marcin Horała.
Poetycki, żartobliwy, lekceważący język PiS-u komentującego taśmy to jedna strona. Druga to przedsądowe wezwania i groźba procesem za naruszenie dóbr osobistych kierowana do "Gazety Wyborczej" przez Jarosława Kaczyńskiego.
Groźba procesu
- Nie rozumiem jak można pozywać za wystawianie laurek i świadectwa krystaliczności. To znaczy, że Jarosław Kaczyński nie zgadza się z opinią, że jest krystalicznie uczciwym człowiekiem. A tak serio, uważamy, że straszenie nas pozwem w sądzie jest niczym innym jak grą na tzw. efekt mrożący - mówi Jarosław Kurski z "GW".
Do siedziby PiS przyjeżdżają premier, ministrowie i najważniejsze osoby w partii, także, by rozmawiać o kryzysie związanym z taśmami z nagraniem rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem, który pracował nad budową gigantycznego wieżowca - właściwie dwóch wież - na zlecenie prezesa.
Nawet obecny szef Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska - który kiedyś był prezesem spółki Srebrna - mówił o wieżach jak o "sprawie ważnej dla Polski, historycznej".
Sondaż: Polacy na "nie"
Sam Jarosław Kaczyński chciał, by sprawa toczyła się w tajemnicy, ale później stwierdził, że nie może za przygotowania do niedoszłej inwestycji zapłacić. Odsyłał do sądu dewelopera - chociaż są takie fragmenty, które nie pozostawiają wątpliwości kto decydował o wszystkim w spółce. Na taśmach słychać bowiem jak Jarosław Kaczyński mówi: - "Beze mnie, państwo tego bezpośrednio z zarządem spółki na pewno nie załatwią".
Polacy w sondażu dla "Faktów" i TVN24 wyrazili opinię, że Jarosław Kaczyński takich rozmów nie powinien prowadzić. Tego zdania jest 65 procent pytanych w badaniu przeprowadzonym przez Kantar Millward Brown.
- Jarosław Kaczyński w pełni jest gwarantem uczciwości - tak skomentował nagranie premier Mateusz Morawiecki.
- Jesteśmy trochę zaskoczeni, że "GW" publikuje laurkę naszego lidera - tymi słowami do sprawy odniósł się wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
- Był już taki polityk w polskiej historii, który również dla siebie nic nie chciał. To był Józef Piłsudski - sprawę skomentował Ryszard Czarnecki z PiS.
Zdecydowana większość pytanych - 45 procent - ocenia, że w nagraniach Jarosław Kaczyński występuje jako biznesmen kontrolujący pośrednio spółkę Srebrna, która chciała budować wieżowce. Dużo mniej, niespełna 30 procent - widzi w rozmowach polityka - szefa partii.
- Z jednej strony mamy opowieści, bajki o laurce, a z drugiej strony paniczną próbę zamknięcia ust - zarówno opozycji, jak i gazecie, która te informacje upubliczniła - tak kwestię pozwu ocenia Marcin Kierwiński z PO.
"Fakty" oraz TVN24 zapytały, czy w związku z nagraniem rozmów pozycja Jarosława Kaczyńskiego w polskiej polityce się zmieni. 40 procent pytanych sądzi, że się nie. Niewiele mniej - prawie tyle samo - sądzi, że może się osłabić. Tylko 12 procent sądzi, że się umocni.
Na ostatnim posiedzeniu Sejmu partia swojemu prezesowi zgotowała owację, ale nie było szans nawet, by zadać mu pytanie.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24