W dużym uproszczeniu historia wygląda tak - dwaj bracia nie utrzymują kontaktów ze sobą, jeden zostaje złapany na jeździe po pijanemu i zrzuca winę na brata, który o tym nie wie. Policja nie sprawdza żadnych dokumentów i niewinny kierowca traci prawo jazdy. W poniedziałek sprawę próbował rozwikłać sąd, pomógł w tym też reporter "Faktów" TVN.
Kierowca tira niesłusznie oskarżony, a potem - przez błędy policjantów - skazany za jazdę po pijanemu, nie może doczekać się uniewinnienia. - To już nie jest nawet państwo z kartonu, tylko z mokrego kartonu. Tego inaczej nazwać nie można - komentuje pan Mariusz Grażulis, oskarżony.
Panu Mariuszowi sąd zabrał na cztery lata prawo jazdy za prowadzenie auta po pijanemu. Do zdarzenia miało dojść w kwietniu 2022 roku w Luzinie koło Wejherowa na Pomorzu w dniu, gdy pan Mariusz był w domu w Suwałkach - ponad 400 kilometrów dalej. - To mój brat został zatrzymany pod sklepem i podał moje dane - przybliża sprawę pan Mariusz.
ZOBACZ TEŻ: Pijany zderzył się z oplem i skończył w rowie. Prawo jazdy stracił kilka miesięcy wcześniej
Podczas kontroli brat pana Mariusza wydmuchał ponad dwa promile i podszył się pod niego. Tłumaczył, że nie ma dowodu osobistego. Również w czasie przesłuchania w komisariacie policjanci uwierzyli pijanemu na słowo.
- Jednocześnie te dane były też po części wspólnymi danymi, bo dane rodziców, imiona - to wszystko się zgadzało - wyjaśnia aspirant sztabowy Anetta Potrykus z Komendy Powiatowej Policji w Wejherowie.
Droga do uniewinnienia
O skazaniu pan Mariusz dowiedział się półtora roku później przypadkowo, podczas kontroli drogowej. - On został pozbawiony jakichkolwiek środków do życia, bo w momencie, kiedy nie miał uprawnień jako kierowca zawodowy, nie mógł pracować - zwraca uwagę Agnieszka Sołtys, adwokatka.
Policjanci, którzy uwierzyli pijanemu bratu pana Mariusza, zostali ukarani.- Były to rozmowy dyscyplinujące, które skutkują wpisem do akt osobowych, jak również dalszą konsekwencją jest niemożliwość ich nagradzania przez okres jednego miesiąca - przekazuje asp. sztab. Anetta Potrykus.
Wyrok skazujący pana Mariusza uchylono, ale by go uniewinnić - ruszył nowy proces. Tyle że zamiast na rozprawie, stał dziś w kolejce tirów na granicy litewsko-polskiej, bo wezwania do sądu nie dostał. Sąd wysyła je wciąż na fałszywy adres podany przez brata.
Sąd dostał kontakt do kierowcy od dziennikarza "Faktów" TVN. Dowiedział się też od niego, że brat pana Mariusza siedzi już w więzieniu. Do uniewinnienia jeszcze długa droga, a potem można spodziewać się pozwu kierowcy przeciwko państwu o odszkodowanie.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN