Coraz dłuższa jest lista polityków, którzy "dobrą zmianę" odczuli na koncie. Byli posłami bądź ministrami i skorzystali z pierwszej możliwej okazji, by zasiąść w fotelach prezesów, wiceprezesów czy zarządach państwowych spółek. Teraz pensje liczą w milionach.
Wojciech Jasiński to rekordzista, jeśli chodzi o zarobki. W polityce był od dawna - najpierw w PZPR, później w PiS - zawsze wtedy blisko Jarosława Kaczyńskiego. Wojciech Jasiński był też prezesem w Orlenie.
Już nie jest, ale w zeszłym roku miał pensję ponad milion 200 tysięcy złotych. Do tego miał ponad półtora miliona złotych premii za 2016 rok. A jeszcze w tym roku odbierze prawie milion 200 tysięcy złotych premii za 2017 rok. Zasiadanie w radzie nadzorczej PKO BP dało mu najmniej - ponad 100 tysięcy złotych.
- To jest przejaw utraty politycznej rozwagi, politycznego czucia - komentuje ekonomista prof. Ryszard Bugaj. - To jest to słynne potwierdzenie, że władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie - dodaje.
Przykładni
Andrzej Jaworski też był posłem i etatowym kandydatem PiS w wyborach na prezydenta Gdańska, które przegrywał. W zeszłym roku w PZU zarobił prawie milion złotych. Dodatkowe wynagrodzenia i świadczenia to było prawie pół miliona złotych. No i jeszcze wycenione na ponad 100 tysięcy złotych świadczenia niepieniężne.
Maks Kraczkowski - był posłem PiS-u, ale zrezygnował z mandatu dla posady w PKO BP. W zeszłym roku zarobił prawie milion 100 tysięcy złotych. A dodatkowe prawie ćwierć miliona to inne dodatki i świadczenia.
Małgorzata Sadurska była posłanką PiS i nawet szefową kancelarii prezydenta. Przeszła do PZU. Za pół roku pracy zarobiła 421 tysięcy złotych. Bardzo dużo, ale i tak o 3 miliony złotych mniej niż Wojciech Jasiński.
- Nie chciałbym zaglądać nikomu do portfela - komentuje Wojciech Skurkiewicz, wiceminister obrony narodowej.
Zmienili się na dobre
Gdy dzisiejsi rządzący byli w opozycji, to twardo piętnowali zatrudnianie kolegów w spółkach skarbu państwa. Patryk Jaki mówił wówczas, że takie osoby "żerują na spółkach skarbu państwa". Piętnując Platformę Obywatelską i PSL Zbigniew Ziobro i Patryk Jaki, rzucali gromy, dzisiaj nie organizują takich konferencji jak wtedy.
- Wyniki większości tych spółek są znacznie lepsze pod rządami dobrej zmiany niż były w okresie rządów prezesów powołanych przez Platformę Obywatelską - argumentuje minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. - Ktoś tworzył ten rynek kapitałowy i trzeba by zapytać twórców III RP, dlaczego to tak wygląda - dodaje jego zastępca Patryk Jaki.
Dzisiejsi rządzący, przez lata obiecując IV RP, za fundament uznawali rozprawienie się z kolesiostwem i politykami w spółkach skarbu państwa. Tak z tego żartowali.
- "Synku zapisz się do PO, bo inaczej będziesz nikim". Odpowiada syn do taty: "A kim ja będę, jak się do PO zapiszę?". Odpowiada ojciec synowi: "Dalej będziesz nikim, ale za to na stanowisku i z dobrą pensją - śmiał się onegdaj Mariusz Błaszczak, a prezydent Andrzej Duda mówił o "ojczyźnie dojnej".
Najpoważniej kolesiostwo piętnował Jarosław Kaczyński. - Kolesiostwo, które rozlało się po kraju w rozmiarach przedtem nieznanych - opisywał prezes PiS, kiedy był w opozycji.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24/PKO BP/ORLEN/twitter.com