Jest to chwila tragiczna - tak mówiła prof. Małgorzata Gersdorf, pierwsza prezes Sądu Najwyższego, podczas sejmowej dyskusji o ustawach o sądach. W środę rozpoczęło się drugie czytanie prezydenckich projektów, które zostały mocno zmienione przez posłów PiS w ramach poprawek. A przeciwko zmianom w Krajowej Radzie Sądownictwa i SN odbyły się protesty w kilku polskich miastach.
Nie ma żadnego racjonalnego usprawiedliwienia dla widoku pustych sejmowych krzeseł, gdy ważą się losy polskich sądów. Grupka posłów PiS-u, świecące pustką ławy rządowe i trochę bardziej zmobilizowana opozycja. Gdy przemawiała pierwsza prezes Sądu Najwyższego słychać było echo - tak w środę wyglądała sala sejmowa.
- Dla polskiego wymiaru sprawiedliwości i dla polskiego parlamentaryzmu jest to chwila tragiczna - grzmiała z sejmowej mównicy prof. Małgorzata Gersdorf.
Najczęściej przywoływanym był pusty fotel prezydenta, bo to do Andrzeja Dudy lada dzień trafią do podpisu uchwalone nowe ustawy o sądach. - Zapytam pana prezydenta, jako strażnika konstytucji. Jakiej konstytucji pan broni? - mówiła prof. Gersdorf.
"Łamiecie konstytucję świadomie"
Podczas sejmowej dyskusji posłowie opozycji apelowali o wstrzymanie prac nad reformą sądownictwa. - Te puste krzesło jest symboliczne. Panie prezydencie jest jeszcze czas na wycofanie tych ustaw - apelował Krzysztof Truskolaski, poseł Nowoczesnej.
W podobnym tonie prezydenckie projekty ustaw ocenia Sąd Najwyższy i Rzecznik Praw Obywatelskich. Jednak nadzieje na to, że prezydent wycofa ustawy, które sam do Sejmu przysłał, a potem ich treść zmieniło Prawi i Sprawiedliwość, umarła gdy głos zabrał człowiek Andrzeja Dudy.
- Ogromna większość społeczeństwa przedłożenia prezydenckie, jeżeli chodzi o realną zmianę wymiaru sprawiedliwości - wyjaśniał Paweł Mucha, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP.
Nadchodzi rewolucja
W chwili gdy Andrzej Duda podpisze się pod ustawami, w SN powstanie nowa izba z ogromnymi wpływami ministra sprawiedliwości. Będzie ona dyscyplinować sędziów.
Dzięki nowym przepisom politycy wybiorą sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa, która miała pilnować, aby politycy do sądów się nie wtrącali. Zmiany nastąpią też w Sądzie Najwyższym, w którym rękami polityków dokona się kadrowa rewolucja.
- Łamiecie konstytucję świadomie. Będziecie przed tym trybunałem odpowiadać i to surowo - ostrzegał Jacek Protasiewicz, poseł Unii Europejskich Demokratów.
Poseł PiS Stanisław Piotrowicz, który przewodniczy sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka pilnował, aby sądowy przewrót dokonał się po myśli partii rządzącej. - Państwa zdaniem wymiar sprawiedliwości jest apolityczny wtedy, kiedy ściśle współpracuje z państwem - odpowiadał opozycji Piotrowicz.
Jego przeszłość przypomniał poseł PO Robert Kropiwnicki: - To kpina z wysokiej izby, kiedy prokurator, który oskarżał w stanie wojennym, mówi nam o zasadach sprawiedliwości społecznej.
"Mimo to nie ustąpimy"
Finisz prac nad ustawami to koniec złudzeń opozycji, środowisk sędziowskich i tych, którzy latem wyszli na ulicę, bo uważali, że w demokracji politycy powinni się trzymać z dala od sędziów. Po lipcowych wetach wydawało im się, że znaleźli sojusznika w prezydencie.
Tyle że potem Andrzej Duda we wrześniu przedstawił swoje projekty. One tylko trochę mniej uzależniały sądy od polityków. Później zaczęły się jeszcze negocjacje z prezesem PiS-u Jarosławem Kaczyńskim. i tajne narady w Belwederze, których efektem są dwa prezydenckie projekty ustawy niemal identyczne, jak te zawetowane w lipcu.
Protesty, które towarzyszą temu ostatniemu aktowi prac nad ustawami o sądach, raczej nie wpłyną już na decyzje prezydenta tak, jak wpłynęły protesty lipcowe. - Walka o demokrację i praworządność dla mnie trwa już 50 lat. I mimo to nie ustąpimy - mówił podczas poniedziałkowych protestów Krzysztof Łoziński, lider Komitetu Obrony Demokracji.
Jeśli prezydent nie będzie zwlekał z podpisem rewolucja kadrowa w Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa ruszy wkrótce po nowym roku.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN