Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy dekomunizacyjnej, która ma być reakcją na próby przywracania przez samorządy nazw ulic zmienionych przez wojewodów. Samorządy powołują się na wolę mieszkańców. Ustawa nakazuje im pytać o zgodę IPN i władze wojewódzkie.
Na tablicach to ciągle Plac Zwycięstwa, choć oficjalnie, po decyzji wojewody, to plac Lecha Kaczyńskiego - ale chyba tylko do piątku. Łódzcy radni chcą przywrócić starą nazwę placu przed wejściem w życie nowelizacji tzw. ustawy dekomunizującej przestrzeń publiczną, którą właśnie podpisał prezydent.
- Samorządy stracą możliwość zaskarżania decyzji wojewodów. PiS wprowadza rządy dekretów tylko po to, aby tworzyć kult Lecha Kaczyńskiego - ocenia Tomasz Kacprzak, przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi (PO).
Trudniejsze przywrócenie
Po zdekomunizowaniu nazwy placu czy ulicy przez wojewodę i nadaniu nowej, samorządy mogą tę decyzję zaskarżyć do sądu, a nawet po prostu zmienić nazwę w drodze głosowania - tak jak to już zrobiono w Bydgoszczy. Alei Lecha Kaczyńskiego przywrócono starą nazwę.
Sądząc po wypowiedzi rzecznika pana prezydenta, Andrzejowi Dudzie się to nie spodobało. - To źle świadczy o świadomości historycznej i wiedzy tych samorządowców. Jeśli chcą utrzymywać nazwy typu "Planu 6-letniego", no to może pora wrócić do szkoły - sugeruje Krzysztof Łapiński.
Gdy nowelizacja ustaw wejdzie w życie, by z powrotem zmienić nazwę, samorząd będzie musiał dostać zgodę IPN-u i wojewody. Czyli w praktyce, co krytykuje Związek Miast Polskich, samorządy będą mniej samorządne. - Diabeł zawsze tkwi w szczegółach i PiS nawet takiej prostej ustawy, jak zmiana nazw ulic, nie jest w stanie przeprowadzić bez konfliktu - komentuje Adam Szłapka (Nowoczesna).
Rząd kontra samorząd
Konflikt widać nie tylko na posiedzeniach rad miejskich. W Katowicach protestowano nie tylko po zdekomunizowaniu placu Wilhelma Szewczyka, ale też z powodu zmiany nazwy na plac Lecha i Marii Kaczyńskich. - PiS oczywiście oszukał Polaków, to miała być dekomunizacja placów i ulic. Zastąpił to promocją swoich bohaterów i polityki historycznej - przekonuje Jarosław Makowski, radny sejmiku województwa śląskiego (PO).
Z drugiej strony politycy PiS przypominają, że samorządy miały czas. Mogły same zmieniać nazwy ulic i placów z tych, kojarzących się z dawnym systemem, na dowolne inne. - Przecież miały znakomitą szansę, okazję, do uczczenia polskich ulic i placów nazwiskami na przykład Tadeusza Mazowieckiego, Bronisława Geremka czy Władysława Bartoszewskiego - wymienia Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa naturalnego.
Tyle, że w całej sprawie - co podkreślają również zwolennicy zmian - nie chodzi wyłącznie o nazwiska, ale o samorządność i styl, w jakim władza centralna traktuje te lokalne. - Nazywanie ulic na siłę miało miejsce w latach 40-tych i 50-tych. Wtedy ulice zmieniano w sposób gwałtowny na odpowiednie dla ówczesnej władzy. Nie powtarzajmy tych błędów - mówi Grzegorz Długi (Kukiz'15).
Nowelizacja przewiduje też likwidację wszelkich postkomunistycznych pomników do końca marca.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN