Mały potok zmienił się w potężny strumień, zerwał drogę i odciął wieś od reszty świata. Z nurtem popłynęły też przyczepy kempingowe, które chwilę wcześniej stały spokojnie na ziemi. Tam, gdzie woda wdziera się drzwiami i oknami, spokoju nie ma wcale.
Czegoś takiego mieszkańcy Węglówki w powiecie myślenickim się po nim nie spodziewali. Maleńki potok zwany Niedźwiadkiem pokazał pazury. Rwący po silnej ulewie nurt zerwał asfalt i zniszczył drogę. Uszkodzone zostały też inne przejazdy i mostki.
- Jesteśmy odcięci od świata, no i nie ma żadnego dojazdu. Synowa przyjechała z góry. Nie dostanie się do pracy ani z dzieckiem nigdzie. No ciężko jest - opowiada pani Janina, mieszkanka Węglówki.
Najważniejsze, że ludziom nic się nie stało, choć na kempingu w Łapanowie zagrożenie było ogromne.
- Uciekliśmy. Niecałe pięć minut później przyczepy były już na środku zalewu, można powiedzieć. Ta fala kulminacyjna je porwała - opowiada pan Dariusz Woźniak i dodaje, że w pewnym sensie dostał drugie życie.
Jedna trzecia gminy Łapanów w nocy z soboty na niedzielę znalazła się pod wodą. Tam, ale też w powiecie limanowskim, myślenickim i bocheńskim, dosłownie lało jak z cebra.
- Szacuje się, że w niektórych miejscach spadło w ciągu godziny, dwóch godzin około trzydziestu procent opadów rocznych - wyjaśnia młodszy brygadier Sebastian Woźniak z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie.
Poszkodowanym pomagało 4300 małopolskich strażaków.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie, że rwący nurt rzeki, potoku porywa samochód. Dlatego też musieliśmy osoby z tego samochodu ewakuować - relacjonuje młodszy brygadier Sebastian Woźniak.
Czas na sprzątanie i szacowanie strat
Strażacy potrzebni byli także w Szczyrzycu, gdzie rzeka wdarła się do szpitala. Pacjentów ewakuowano na wyższą kondygnację.
- Myślę, że obawiał się każdy, bo nie wiedzieliśmy, na ile ta woda tutaj zacznie wzbierać i do którego momentu to dojdzie. Personel uspokajał nas - opowiada Grzegorz Galos, pacjent Szpitala pod wezwaniem świętego Jana Jerozolimskiego w Szczyrzycu.
Spokój może nadejść wraz z pewnością, że sytuacja się nie powtórzy.
- Zbudujemy mur ochronny od strony Stradomki. Ja nosiłem się z takim zamiarem, ale była bariera finansowa, a teraz nie ma wyjścia - tłumaczy Tomasz Krupiński, dyrektor szpitala pw. świętego Jana Jerozolimskiego w Szczyrzycu.
Teraz jest także ogrom pracy. Trwa sprzątanie, naprawianie i szacowanie strat. Nic dziwnego, że deszcz, który ma padać codziennie, budzi obawy, jeśli nie przed powodzią, to przed takimi sytuacjami jak z warszawskiego autobusu. Płynący drogą nurt uszkodził w nim podłogę.
- Idzie uspokojenie w pogodzie. To znaczy, to powietrze napływające do naszego kraju będzie mniej wilgotne, będzie miało mniej w sobie tego paliwa do tworzenia się burzowych chmur, więc nawet jeżeli we wtorek czy w środę powstaną gdzieś burzowe chmury, to nie będą to aż tak intensywne zjawiska - uspokaja Tomasz Wasilewski z tvnmeteo.pl.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN